Zyta Rudzka „Mykwa”

Zyta Rudzka „Mykwa”:

Ci, co ocaleli z zagłady. Rozrachunki.
Przykładowe cytaty:

A co ja ci mogę, Natan, poradzić?! Ja ci powiem, jak dobry żydowski prawnik: chcesz, to jedź, nie chcesz – nie jedź!

Mnie też ukochana mame w becik włożyła łyżeczkę, kiedy mnie obcy ludzie na przechowanie wzięli. I tam wygrawerowano litery: SK. Ale ja nie rozmyślam nad tym wszystkim. Nie. Ja, Natan, żyję, ja, wydany śmierci, żyję. I ja się tym cieszę, i chwalę Pana Wieczności za każdy dzień, który z pokorą przyjmuję. A czy ja się cieszę jako Szymon Gawron, jak mnie dobrzy ludzie nazwali, czy jako Szlomo Kowalski, czy jaki inny, to czy to nie wszystko jedno? Czy to jest takie ważne, kto ja byłem? SK.

Pewnego dnia przychodzi chłopak z dziewczyną, matka jeszcze nie wróciła z pracy i Bella zaprasza do środka, idzie zrobić im herbatę. Ale Żydówy! Takie to i w okupację nawet w esesmańskich mundurach by się nie uchowały. Słyszy szept chłopaka.

Przeciera zaparowane lustro w łazience, żeby znowu siebie obejrzeć, dłużej niż kiedyś, bardziej uważnie. Zaczyna wierzyć, że to, co mówili, wypisywali na drzwiach, może być prawdą. Chce się z kimś porównać, potrzebuje Żydów, żeby zobaczyć, czy jest do nich podobna. Domyśla się, że Żyd jest ciemny, brudny, ohydny; że ma się Żyda wypisanego na twarzy – to już wie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *