Zygmunt Zeydler-Zborowski „Za dużo kobiet”:
Na sen.
Cytaty:
Musimy zawiadomić milicję. – Jeszcze czego. Żeby powiedzieli, że ja go ciućknąłem.
To bardzo interesujące – powiedział Kozera i zamyślił się.
Miał też brata w RfN. – Jeździł do niego? – O ile sobie przypominam, to był tam ze dwa razy. – Kiedy? – Dobrze nie pamiętam. Ale chyba ze dwa lata temu i w zeszłym roku. Pojechał, ma się rozumieć, na zaproszenie. – Opowiadał coś o tych podróżach? – Nic specjalnego. Mówił tylko, że się Niemcom dobrze żyje, że bogaty kraj.
Kozera zgasił papierosa i wstał. – Na razie likwidujemy się stąd.
– Czy mógłby mi pan jakoś scharakteryzować Bednarskiego? – Scharakteryzować…? To znaczy…? – To znaczy, że chciałbym się od pana dowiedzieć, jaki był Bednarski.
Kiedyś nawet zaprosił mnie na obiad do „Victorii”. Zapłacił wtedy słono. Bo to i wódka, i po kieliszku wina.
Czy jest pan żonaty? – Nie. A na co mi taki kłopot?
– Zadowolony pan ze swojego fachu? – Nie za bardzo. Już jak tak szczerze rozmawiamy, to się panu przyznam, że chciałem zostać piosenkarzem, ale nie wyszło. No cóż… mówi się trudno. Pewnie, że krawiec co innego a piosenkarz co innego.
Masz coś do picia? – Mam trochę wódki. – Daj mi. Poszła do kuchni i wyjęła z lodówki butelkę, a z kredensu dwa kieliszki. Kiedy wróciła do pokoju, Habner stał przy oknie i palił papierosa. Robił wrażenie trochę spokojniejszego. Wypił wódkę i odetchnął głęboko.
Zupełnie nie widzę powodów, żeby się przejmować takimi rzeczami. – Bo masz ptasi móżdżek, jak każda kobieta.
Zasadniczo tu nie wolno się kąpać – zauważył Rosicki. Lekarz uśmiechnął się. – Proszę pana… Ile to u nas ludzie robią rzeczy, których robić nie wolno. Wszystkie przepisy i zakazy to nie dla naszego społeczeństwa.
Wszyscy potwierdzali spacer w kierunku Jelitkowa, na który miała specjalną ochotę pani Jaworska, starsza dama, krygująca się, rzucająca spod rzęs powłóczyste spojrzenia podczas rozmowy z przystojnym kapitanem.
Weteran walk wrześniowych przyjął oficerów milicji z pewną rezerwą, nie wiedząc o co chodzi. Odwiedziny przedstawicieli władzy, nie wiadomo dlaczego, w każdym wzbudzają pewne zaniepokojenie.
Owszem, kłania się, jak nas zobaczy, ale słowem się nie odezwie. Widocznie uważa się za coś lepszego. Może… – Daj spokój, Magdusiu. Co tam tyle mówić o jakimś facecie. Teraz byle chamisko dorywa się do jakiegoś stanowiska i zaraz mu się zdaje, że jest Bóg wie kim.
Trudno było się dziwić, że Eugenia Bednarska nie znalazła kandydata na męża. Siedziała sztywno naprzeciwko urzędowego biurka i co chwilę wskazującym palcem prawej ręki poprawiała okulary, które uparcie zsuwały się po wyschniętym, spiczastym nosie. Wąskie, bezkrwiste wargi były mocno zaciśnięte, a w ciemnych oczach bez trudu można było dostrzec zdecydowaną niechęć do mężczyzny, który jej zadawał pytania. –
… dlaczego pani była tak niechętnie usposobiona do zmarłego tragicznie brata. – Był niewierzący, a poza tym… – Co poza tym? – Poza tym był rozpustnikiem.
… nie pojechałam wtedy do Sopotu sama. Ze znajomym Syryjczykiem. Bardzo wykształcony i interesujący młody człowiek. Niech pan jednak nie przypuszcza, że coś między nami… Absolutnie nic. Dla mnie mężczyzna musi mieć zupełnie białą skórę. Może być oczywiście opalony, ale… Żadni Murzyni, mulaci, Arabowie, Japończycy nie interesują mnie. Uznaję tylko białą rasę.
Samochód jest po to, żeby nim jeździć. Rosicki pokiwał głową. – Niewątpliwie. Samochód jest po to, żeby nim jeździć. Zupełnie słuszna uwaga.
Rosicki pomyślał, że aby napić się herbaty, niekoniecznie trzeba zdejmować krawat, nie zdradził się jednak z tą refleksją.
– A pan myśli, że skąd Edward bierze na to wszystko? Z tej swojej pensyjki? Co roku nowy wóz, coraz droższy. Dacza nad Zalewem Zegrzyńskim. Willa w Komorowie. Teraz wynajął dom w Sopocie na cały sezon. A te wszystkie dziwki to pan myśli, że mało kosztują?
– Czy pani sądzi, że mąż pani romansował z Mariolą Nasielską? Wybuchnęła gwałtownym, histerycznym śmiechem. – Czy sądzę? Jest pan zabawny. Oczywiście, że Edward się gził z tą kurwą, która udawała „sławną” artystkę.
Ta dziwka puszczała się na prawo i na lewo. Podobno żyła nawet z jakimś krawcem.
Ale w końcu po tylu latach małżeństwa mam chyba prawo do jakiegoś przelotnego flirtu. – Może zbyt częste są te pańskie przelotne flirty – zauważył Rosicki. – Czasami tak się ułoży.
Stachurski zabrał swojego młodszego kolegę do siebie na Rakowiecką. Usadowił porucznika w głębokim fotelu i zapalił papierosa. – O nie, nie – zaprotestował Kozera. – Tu za wygodnie. Zaraz bym zasnął. – Wstał z fotela i przeniósł się na krzesło.
– Mariola Nasielska była pańską przyjaciółką – powiedział major. – Tak. – Czy była panu wierna? Habner wzruszył ramionami. – Bo ja wiem. No cóż… Z kobietami to nigdy nie wiadomo.
– Nie przejmuj się, Jasiu. Jeszcze niejedną rzecz w życiu przeoczysz. Najważniejsze, żeby nie przeoczyć samego życia.