Dzień przyniósł temperatury minusowe, więc rano pierwsze w tym sezonie skrobanie szyb. Potem las. Jako że powietrze było ostre, zamiast słuchać audiobooka włączyłem ostrą muzyczkę. Jimie Hendrix. Tu pierwsze kałuże pod szkłem:
A tu „All Along The Watchtower”.
Tu bezlistne drzewa na chłodzie:
A tu „Hey, Joe.
Poza tym – po czym jeszcze poznać nadejście pierwszych mrozów? Do tej pory w czas zwykłych chłodów na poboczach można było zaobserwować tylko skromne dwusetki, jak ta:
Dzisiaj, kiedy powiało zimą, na poboczu zaobserwowałem już grubszy kaliber:
Radio M. świętuje dziś w Toruniu 23. rocznicę powstania. Z tej okazji na witrynie wywiad z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim:
– Ten monopol władzy i mediów przełamało jako pierwsze w skali ogólnopolskiej Radio Maryja. Wyobraża sobie Ksiądz Profesor Polskę bez Radia Maryja?
– Byłby to krajobraz ponury i nieciekawy.
Zgadzam się w całej rozciągłości. Dziś jadąc do lasu i z powrotem skakałem po stacjach przez jakieś 40 minut. I nie znalazłem nic ciekawszego ponad wypowiedź pewnego pielgrzyma w Radiu M.:
– Bo chodzi o to, proszę ojca, by w zdrowym duchu było zdrowe ciało.
No i kwitujemy jeszcze prasowe pożegnanie z J-23:
Georg Philipp Telemann „Kantaty”. Olga Pasiecznik i Ewa Mikulska. Śpiewy nostalgiczne, nieskończenie smutne, melancholijne. Śpiewaczki wędrują po górnych registrach. Towarzyszą im w tych podróżach ruchliwe – jak to w orkiestrze barokowej – skrzypce. Jedno „A”, „O” czy inna samogłoska wyśpiewywana bywa kilkunastoma nutami. Lekkie jak pianka:
Dymitr Szostakowicz „Symfonia nr 5”. Słucham i czytam „Przewodnik koncertowy”, żeby z grubsza rozumieć, czego słucham. Monumentalizm kompozycji chwytam sam. Również niezwykle rozbudowaną orkiestrę. Niuansów przekształcania głównego tematu – już nie. Z „Przewodnika”: „Temat główny pojawia się teraz w rogach”. I jeszcze, że pierwotny tytuł Symfonii (1937) brzmiał podobno: „Praktyczna odpowiedź artysty sowieckiego na sprawiedliwą krytykę”: