Zero, zero, zero trzy

Cały dzień przyjmowaliśmy gości. Ośmioletni Adaś: „- Teraz już wiem, dlaczego o Poznaniakach mówią, że tacy oszczędni. Jak byłem w kinie w Szczecinie, to pan bileter urwał pół biletu. A w Poznaniu urywa tylko kawałeczek”.

Z życia medialnego. Harrison Ford spadł swoim samolocikiem na jakieś pole golfowe i się potłukł. Więc dla TVP1 i dla TVN24 mówię, że to nagminne, iż aktorom życie myli się z planem filmowym.
W Rzeczpospolitej wymądrzanie się na temat seriali dla młodzieży.:

n1

W gazecie polonijnej z USA (w pośpiechu nawet nie zapytałem o tytuł, co i tak bez znaczenia) o koncesjonowanej satyrze w PRL-u. Między innymi:
„Innym koncesjonowanym krytykantem był śpiewak-amator Kazimierz Grześkowiak, który lansował tezę, iż „Chłop żywemu nie przepuści”. Albo: „Może to wszystko bez te atomy, że waryjota momy”. Gomułka, jak go słyszał w radiu, toczył pianę. Bo on tu modernizuje wieś (jego „Rolnicy! Budujcie silosy!” do dziś budzi mnie po nocach), a jakiś wypierdek swoimi durnymi śpiewkami godzi w sojusz robotniczo-chłopski. I Grześkowiak szybko dostał szlaban.
Za to Gomułka został bohaterem niekończącego się żartu taśmowego. Jak potrafi ględzić, wiedzieli wszyscy. Więc – co za problem kontynuować. Mówiło się bez wstępów: „Za sanacji na jednego rolnika przypadało zero, przecinek, zero, zero traktora. A teraz, dzięki naszy parti, na jednego rolnika przypada zero, przecinek, zero, zero, zero trzy.” Gomułka uwielbiał cytować rocznik statystyczny, choć ostatni przygłup w kraju wiedział, że ten rocznik jest pisany wyłącznie dla niego. Więc: „Na dowód, że dzięki naszy parti, nastąpiła znacząca poprawa warunków życia, przytoczę kilka cyfr: siedem, osiemnaście,  czterdzieści jeden, trzydzieści dwa. I liczba dodatkowa: dwanaście”.

Wszyscy wiedzieli, że to „kościany dziadek”, imbecyl, który nauczył się czytać dopiero pod trzydziestkę. Cóż, tokarz spod Krosna, sanacja. Takie były czasy… A pierwsze i jedyne, co przeczytał, to była komunistyczna bibuła. W partii miał zresztą ksywę „towarzysz Bibuła”. I za bibułę poszedł siedzieć, co go w partii wywindowało. Kiedy jednak po wojnie został pierwszym sekretarzem, próbował w KC lansować kaszankę. Wchodził do stołówki i dysponował od progu: „Czarną, dobrze podsmażoną, towarzyszu!” Kucharz – naturalnie wiedział, że uczestniczy w teatrzyku dla jednego ciasnego idioty – już gonił z dymiącą kiszką. A towarzysze, którzy objadali się na co dzień po daczach kawiorem, tylko cudem opanowywali rechot.
A ten Gomułka, jak mu donosili, że statek z cytrusami z Kuby znów nie dopłynie przed Gwiazdką (nikt nie śmiał wymówić: Boże Narodzenie), uspokajał, że wcale nie szkodzi. „W kiszonej kapuście jest tyle samo witamin, co w cytrynie”. Że nie sposób wydusić skisłą kapustę nad herbatą, nikt się nie śmiał się zająknąć…

A dziś..? Cóż, jak przychodzą na wódeczkę kumple, którzy pięćdziesiątkę już od paru lat mają za sobą, to wcale nie włączam muzyczki. Wrzucam stare przemówienia towarzysza Wiesława. Nie te agresywne, z 1968 roku. Tylko taki sobie półtoragodzinny referat, wygłoszony w Sochaczewie na otwarcie kampanii buraczanej w roku 1964…
I robi się bardzo przyjemnie. Dlaczego. Bo znowu jest rok 1964… Z radia leci Gomułka, a ja znowu mam pięć lat…”

3 komentarze do “Zero, zero, zero trzy

  1. Panie Wiesławie, a gdzie kwiatek dla czytelniczek? Już nie wspominajac o tymże dla pani Doroty. Pamiętam, że 14 lutego widziałam tu jakże kształtne jajko sadzone. A co z Pana inwencją?;)

  2. Pani Kasiu,
    najchętniej poleciałbym szablonem, że ja panie to uważam przez cały rok, więc dla mnie 8. marca to żadne święto i wyjątek.
    Dorocie mówię rano, że już się zrywam po bukiet. Ona na to: „- Kwiatów nie pijam”. Więc wypiła coś z najwyższej półki. Nazwy nie pamiętam, bo powyżej i poniżej swojego poziomu, to już etykietek nie zapamiętuję. I tak mi niepotrzebne.
    No, i zawiozłem Dorotę na wycieczkę do samego Sierakowa. A to chyba coś znaczy.
    Ale gdyby była niegrzeczna, to zapowiedziałem, że zamiast 8. marca urządzę jej „wydarzenia marcowe”. Jest rocznica, jest okazja.

  3. Niezły numer z pani Doroty 😉 Ale gdyby była mimozowatą panienką bez własnego zdania nie nadawałaby się na partnerkę kogoś takiego, jak pan.

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *