https://www.youtube.com/watch?v=vkFBcUege0U
Na podstawie powieści Rossa MacDonalda – stąd ta powolna akcja i psychologizowanie.
Detektyw Lew Harper (Paul Newman) zjawia się w Luizjanie (z Los Angeles) na wezwanie dawnej kochanki. Początkowo w grę wchodzi kwestia szantażu, ale sprawa się wikła. A Harper, lekko zblazowany, ale nie tak zgorzkniały jak typ grany przez Humphreya Bogarta, mediuje między klientką, podejrzanymi (morderstwo) i policją.
Miejscowej policji to się nie podoba. „- Mogę cię tak załatwić, że sikanie przestanie być frajdą.” Podsuwają mu do motelu nieletnią: „- Mogę być napalony, ale nie jestem głupi.”
Harper chętnie przedstawia się jako deratyzator. Powracająca melodyjka: „- Nie wiesz, w co wdepnąłeś.”
Psychopaci, nafciarze, szurnięci bogacze, alkoholicy. Wszyscy poplątani i nieszczęśliwi: Ross MacDonald, oczywiście.
Melanie Griffith jako zdemoralizowana lolitka. A później była taka romantyczna…
W tle melodyjka „Killing Me Softly”, zwłaszcza w scenach miłosnych. Wtedy światowy przebój. I nowoorleański jazz.
Zdradliwa toń / The Drowning Pool, reż. Stuart Rosenberg, 1975
Zwięźle i na temat. Takie recenzje są najbardziej zachęcające. Własnie skończyłam Harpera i zastanawiałam się czy kontynuować…
Miła Pani, miłe słowa… ale niezasłużone. Bo ja nie piszę recenzji. Notuję tylko luźne uwagi. Kto „kuma”, rozumie, o co chodzi. Na tych, którzy nie „kumają” mi nie zależy. A pisanie recenzji wykładniczych w stylu: „Wchodzi oto na ekrany ważka pozycja z zakresu… i – daję jej osiem punktów”, tu już, długo nie, potem przerwa i wcale nie.
That was very kind of You.