Zaczytani

W polityce – dzień jak co dzień. Zbigniew Ziobro radzi oddać kopalnie pracującym w nich górnikom za złotówkę. Natychmiast zjawiają się chętni: „Oddajcie mnie. Ja daję dwa złote”.
Kampanię prezydencką Andrzeja Dudy niektórzy komentatorzy opisują posługując się wielką literaturą. Generalnie zarzucają mu niską aktywność:
„Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”.
Albo „Panie Prezesie larum grają! A Waść się nie budzisz! Za szablę nie chwytasz! Na koń nie wsiadasz!”
Portal wPolityce.pl publikuje komentatorów z prawej strony, co wynika z ich tekstów jak i z notek biograficznych pod nimi. Oto Lech Makowiecki bard i publicysta: „Fan Józefa Piłsudskiego i JP II. Sformatowany na polską tradycję, kulturę i edukację historyczną młodego pokolenia przez szlachetnie pojmowaną rozrywkę (vide autorskie płyty: „KATYŃ 1940”, „PATRIOTYZM”, „OBUDŹ SIĘ, POLSKO”….)”.
SLD wystawia do wyborów prezydenckich zalotnie piękną panią nazwiskiem Ogórek. Najwięcej komentujących zajmuje się jej nazwiskiem:
„Dlaczego Ogórek nie śpiewa..?”
„Wolałbym żeby nazywała się Zagrycha”.
„Ogórek, ogórek, czerwony ma garniturek”.
„SLD chce nam wyszykować sezon ogórkowy”.
No i oczywisty komentarz: „Z taką kandydatką SLD nie wygra wyborów. Ale przynajmniej niektórym słupki urosną…”

Ciągną się doroczne podsumowania i obietnice. Jakie książki przeczytaliśmy, ile książek przeczytaliśmy. I obietnice typu: będę czytał jedną książkę na tydzień.
Paradne. Dla mnie – jak dla wielu konsumentów papieru – czytanie czy słuchanie książek jest tak powszednie jak oddychanie, jedzenie, defekacja czy trucht po lasach. Czy liczę codziennie kilometry, oddechy, godziny oglądanych filmów?
Poza tym samo czytanie jeszcze niczego nie gwarantuje. Czytać można wszystko: instrukcję przeciwpożarową, Dostojewskiego, etykietkę na butelce. O wiele ważniejsze: co oryginalnego pomyślałeś w proporcji do tego, co przeczytałeś? Sam właśnie z tym mam największy problem.

Wszyscy zaczytują się w relacjach z Francji na temat ataków islamskich terrorystów. Dlaczego? To oczywiste. Bo nie śledzą bieżących relacji z Jarosławia: „… 37-latek najprawdopodobniej chce spowodować wybuch własnego domu. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, przez okno kuchenne zauważyli siedzącego na butli z gazem mężczyznę. Drzwi i okna domu były pozamykane.
W pewnym momencie mężczyzna odkręcił butlę i podpalił wydobywający się z niej gaz. Powtarzał to wielokrotnie, potem wyszedł do innego pomieszczenia, pozostawiając zapaloną butlę z gazem.
Policjanci weszli do domu przez okno i pobiegli za 37-latkiem do kuchni. Mężczyzna skierował wtedy ogień wydobywający się z butli z gazem w kierunku policjantów i cofał się do drzwi piwnicy, gdzie następnie się ukrył. Strażacy skierowali strumień wody na schody prowadzące do piwnicy. Wtedy policjanci osłaniając się tarczą weszli do piwnicy. 37-latek oprócz butli z gazem, atakował ich siekierą. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę. 37-latek trafił do szpitala, był trzeźwy”.
Nie od dziś powtarzałam, że moi krajanie najgłupsze rzeczy robią na trzeźwo. Ale kto mnie słucha?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *