Tekst Tomasz Werny. Były dziennikarz zwierza się panience na godziny, że karierę złamało tu to, że przed laty, ktoś podkradł mu pomysł na cykl reportaży z prowincji (nic konkretnego). On tak na poważnie. Dziennikarzowi trudno tego słuchać bez uśmiechu politowania.
Wiktoria Gorodeckaja:
Z życia niższych sfer
A czemu to nierealistyczne?
To jest tzw. ambiwa.
Bo – mówię do Doroty – jak bym ja ciągle wspominał, że ktoś kiedyś podkradł mi jakiś pomysł na tekst, ciągle do tego wracał i się użalał, to od dawna mieszkalibyśmy w rurach i żyli z opieki społecznej.
A na to Dorota, że choćby w naszym poznańskim światku mnóstwo jest takich kolegów, którym ktoś kiedyś podkradł temat. I oni się już nie podnieśli. Teraz spotykają się przy cienkich kawkach i nie robią nic innego, tylko wałkują dawne krzywdy.
Musiałem przyznać, że to Dorota ma rację.
I autor słuchowiska też.
Pełno jest dokoła takich przegranych. Kto wie, czy nie 87,5%..?
I pewnie wzajemnie sobie życzą żeby ten drugi sobie rozbił głupi ryj.
I jak kiedyś spotkają na ulicy takiego, to mu nogi z dupy… SoliDARność!
I – zmieniam zdanie – takich, którym ukradli temat, a ani potem się już nie podnieśli jest – o zgrozo! – więcej. Chodzi o tzw. dziennikarstwo poznańskie, oczywiście.
Zrobiliśmy z Dorotą bilans: co najmniej – 94,5% całego stanu personalnego… Cześć jego pamięci!