Tegoroczny Oscar dla filmu nieanglojęzycznego.
Wizualny, wysmakowany teledysk: Rzym, architektura, sztuka. Kadr po kadrze starannie zakomponowane. Z wycieczki do Rzymu wynosi się całkiem inne wrażenia. Tu miasto jest puste, żadnych korków. Jeżeli hałas, to muzyka.
Impreza dla rzymskiej śmietanki, ale muzyka techno.
Gep (Toni Servillo), podstarzały kolekcjoner życia, który miał zostać pisarzem, a skończył jako bonvivant. Dziennikarz w piśmie dla elity kulturalnej. Wieczorami spotyka się w gronie podobnych sobie, którzy uważają, że przegrali życie. On w młodości napisał książkę i całe życie strawił na nienapisaniu następnej. Szukał „wielkiego piękna”. Może nieziemskiego zachwytu? Do końca nie wiadomo. „Wszystko dzieje się w paplaninie i hałasie”.
W domu publicznym w Rzymie najbardziej zachwalają Polki.
Gep: „- Moim przeznaczeniem była wrażliwość.”
Imprezowicz do kobiety: „- Prowadzę podwójne życie. W pierwszym jestem papieżem…”
Kobieta która zmieniła kolor włosów: „- Czuję się teraz trochę pirandeliańsko.”
Gep: „- Największym marzeniem Flauberta było napisać powieść o niczym. Gdyby cię znał, powstałoby arcydzieło.”
Przyjaciel Gepa: „- Mam 70 lat. Kokainę rzuciłem 15 lat temu.”
Wielkie piękno / La grande belezza, reż. Paolo Sorrentino, 2013