White Christmas

Śniegu na dwa centymetry, ale zawsze. W pejzaż wszedłem pomostem:

A potem to już tylko pocztówka:

W wóz Drzymały odsunięty na zupełny margines historii we wsi Chomęcice:

Nie żyje Stanisław Barańczak. Kiedy składał wiersze z kawałków partyjnej nowomowy albo z urywków komunikatów w milicyjnym radiu, zarzucano mu, że nie wykształcił własnego języka poetyckiego. No i napisał wiersz dedykowany kobiecie, która zmarła w kolejce do mięsnego. Jakiego języka do tego użyć?
Zrobiłem z nim jeden wywiad. Pamiętam tylko, że mówił jak karabin maszynowy.

A już myślałem, że jakże istotna tematyka gender została porzucona, zapomniana, osierocona na fali tematów zastępczych jak „komercjalizacja Świąt” itp. A jednak! Dumny jestem, że to w moich stronach rozległ się mocny, stanowczy głos wskazujący temu zagubionemu światu prawdziwe niebezpieczeństwo: „- Widzimy dzisiaj przemoc ideologii, które się jawią na horyzoncie. Socjologowie wyraźnie mówią o przemocy ideologii gender – mówił podczas pasterki metropolita przemyski arcybiskup Józef Michalik”.

Ciąg dalszy z mojego miasta: 26-latek porysował szyby i lakier opla astra na sumę 2,5 tys. zł. Schwytano go. „Grozi mu kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat”. Oj tam, oj tam. Na pewno nie dostanie pięciu lat tylko trzy. I wyjdzie po dwóch za dobre sprawowanie.

Ks. Adam Pawłowski z Poznania nadal apostołuje przed klubami go-go i w podobnych miejscach. Nawraca także homoseksualistów i proponuje im skuteczną terapię, która zmieni ich w hetero. Jego działalność jest najzupełniej zrozumiała w kontekście np. takich doświadczeń: „Kiedyś rozmawiałem z homoseksualnym mężczyzną w jakimś zwykłym pubie. Mówił, że jest szczęśliwy i zarzucał Kościołowi, że czepia się gejów, zarzucał mi różne rzeczy. Trzy godziny później ten sam mężczyzna płacząc mówił, że nie widzi sensu życia, chce popełnić samobójstwo i prosił >>niech mnie ksiądz ratuje<<„. /Głos Wielkopolski/

Acana „As Bright As A Thousand Suns” (2012). Wbrew tytułowi płyty kierunek muzyczny określany jako “darkwave”. Szwedzki zespół, który nieśpiesznie wydaje klimatyczne płyty. Żałobno-napuszona tonacja. Bębny dudnią jak przed bliżej niesprecyzowanym a ponurym obrzędem. W tle elektronika, ale taka bardziej średniowieczna. I chóry – mnisi, nie mnisi, ogólne murmurando. Kiedy się kończy, człowiek przyłapuje się na pytaniu: czy ja tego wysłuchałem, czy może wcale nie. Bo poza ogólnym wrażeniem wiele nie zostaje:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *