http://www.youtube.com/watch?v=_92Cm8gl7Ls
Prawie nikt nic nie mówi – same odgłosy i sytuacje komiczne.
Przypomina Bustera Katona, Chaplina z czasów kina niemego. Czasami nasz rejs – obserwacja obyczajowa plus gagi.
Megafon dworcowy bełkocze jak pijak i podróżni biegają w obłędzie z peronu na peron.
Samochód pana Hulot ledwo dyszy, a on i tak bardzo przestrzega ograniczenia prędkości do 40 km.
Ileż numerów może wywołać przeciąg w salonie domu wypoczynkowego!
Wyższy od wszystkich o głowę lub dwie, przygięty jak paragraf w pozie pełnej szacunku, gotów natychmiast każdemu wyrazić uszanowanie i z każdym się zaprzyjaźnić.
Spodnie 10 centymetrów za krótkie, fajka w zębach skutkiem czego nikt nie rozumie, co Hulot mówi. Z twarzy – lekko szurnięty.
W domu wypoczynkowym nad Atlantykiem jak na statku na naszym „Rejsie” – zbieranina. Np. były wojskowy, który nieustannie opowiada wszystkim przebieg bitew z czasów swej służby. Mąż tyranizowany przez stara i brzydką żonę.
Wszystko mu stawia opór: samochód, koń, obraz na ścianie, fajerwerki.
Wakacje pana Hulot / Les Vacances de Monsenieur Hulot, reż. Jacques Tati, 1953