W Lewinie koło Kudowy zostało serce me…

Jedziemy „drogą stu zakrętów” w Górach Stołowych. Dorota mówi, że całkiem niezłe te skały. Tylko dobrze byłoby je oczyścić z mchu, bo strasznie obrosły. I pociągnąć farbą olejną. Wtedy choć trochę przypominałyby te z pocztówek. Unia na pewno dałaby na to pieniądze, a w okolicy bezrobotnych pełno.
I tak – dookoła Wojtek.
W którymś kościele zwracam jej uwagę na obraz ojca Pio. „- Ojciec pili, pijo i pić bedo.”
W Bardzie Śląskim, w bazylice ojców redemptorystów, wskazuję na obraz ich założyciela, świętego Alfonsa Liguori. „- No bez przesady. Albo alfons, albo święty!”:

Żeby ją choć trochę uwznioślić religijnie pojechaliśmy do Wambierzyc. Tam – wiadomo – słynna bazylika i kalwaria. Tu – mnóstwo ciekawych rzeczy. Przykładowo: rzeźba rzymskiego żołnierza, który naigrawa się z Pana Jezusa. Jak byłem mały, sam robiłem podobne miny i już wtedy surowo mnie pouczano, że to bardzo nieładnie:

Kawałek dalej Judasz (z mieszkiem). Za samą mordę należał się sznur:

Scena zbiorowego dzieciobójstwa na rozkaz Heroda. Dzieci są mordowane, matki rozpaczają… Ale nie wszystkie. Bo jedna niewiasta nie wznosi błagalnie rąk ku niebiosom, lecz wprawnym ruchem wydłubuje oczy żołnierzowi. Takie numery widziałem na niezliczonych filmach o komandosach. Rambo zzieleniałby z zazdrości:

W Wambierzycach Kościół jest bardzo na bieżąco. Oto betonowy pojemnik na śmieci, ogarki świec itp. w miejscowej bazylice:

Poza tym myślą już o Bożym Narodzeniu. Na wystawie w  sklepiku „komplet kolędowy”. W bardzo przystępnej cenie:

Historia splata się tu harmonijnie z dniem dzisiejszym. Obok tablicy pamiątkowej na domu XIX-wiecznego kompozytora Ignacego Reimanna tablica, którą wywiesił niedawno mieszkaniec tego samego domu:

Dorotę jednak interesowała zupełnie inna mieszkanka tych okolic – Violetta Villas. Zbłądziliśmy więc do Lewina Kłodzkiego. Dom pani Violetty zamieszkały, lecz w niejakim opuszczeniu:

Artystka marzyła o tym, by spocząć na miejscowym cmentarzu, lecz pochowali ją na Powązkach. W okolicy kościoła miał powstać pomniczek pieśniarki. Swego czasu dużo się mówiło o tym, że Lewin stanie się polskim Graceland. Niestety, śladów Violetty nie stwierdza się tutaj. Na przykościelnym cmentarzu porządnie utrzymane groby mieszkańców sprzed 1945 roku:

Są i mogiły zasłużonych, zmarłych stosunkowo niedawno:

W kruchcie dziecięcy malunek (kościół pod wezwaniem św. Michała Archanioła). Lecz o Violetcie ni widu, ni słychu:

Przyszło mi do głowy, by imieniem pani Villas nazwać bodaj ten wspaniały wiadukt kolejowy, który wznosi się tuż obok jej domu:

Jeżeli nie udaje się w Lewinie postawić pomnika pani Violetcie, to kwestia tego, iż nad Kotliną Kłodzką unosi się ciągle duch Stanisława Barei. Żywy dowód w miejscowości Ścinawka Średnia:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *