Na zamku w Łęczycy kolekcja diabłów. Najbardziej niebezpieczne okazują się diabły-erotomany. :
W tej samej Łęczycy niezwykle interesująca oferta handlowa.:
Oraz wietnamska knajpa o charakterystycznej dalekowschodniej nazwie.:
W Ciechocinku znalazłem coś, o czy marzy cały świat filmowy. Złotą Palmę!:
Dopiero wieczorem dotarliśmy do źródła.:
Dorota była tak przejęta, że – dla ostudzenia emocji – kazała się zawieźć do Biedronki, która o kilkanaście metrów sąsiaduje z siedzibą Rozgłośni. Zażądała piwa. Oburzona ekspedienta odpowiedziała, że „TA Biedronka alkoholu nie prowadzi!”
Pstryknąłem gdzieś znaną maksymę klasyka. Tylko dlaczego nasza maszyna ciągle się zacina?:
Ten obraz przedstawia (niewątpliwie ironicznie) angielskich turystów z XIX wieku. Najmocniej identyfikuję się z tym panem w lektyce.:
Koniec odsłuchiwania powieści „Łańcuch zdarzeń” Fredrika T. Olssona.:
Autor szwedzki, akcja w Europie. Intryga wokół tego, że jakaś nieznana instancja wpisała w ludzkie DNA najważniejsze daty w historii. A końcowa data to epidemia, która ma zniszczyć ludzkość. Nowa dżuma. Specjalista od szyfrów i specjalistka od języka Sumerów biedzą się nad odwróceniem tego procesu. O to wszystko mniejsza. Pomysł nie do zweryfikowania.
Gorzej, że autor pisze kryminał, ale jednocześnie chciałby zostać subtelnym pisarzem psychologicznym. I zamiast pomysłowych perypetii, portretu środowiska, charakterów mnoży łzawe sceny jak harlequina. Po prostu nie do zniesienia. Poza wszystkim, jak by wyciąć wszystkie zdania, w których autor pisze po raz trzeci, o czym już od dawna wiemy, powieść byłaby krótsza o 1/3. Potoki ględzenia.
Krzysztofa Kowalewskiego chcą postawić przed sądem za obrazę Jarosława Kaczyńskiego. Pół roku temu powiedział w wywiadzie: „Jak patrzę na Jarosława Kaczyńskiego, to widzę człowieka obłąkanego. Bardzo mu współczuję, ale bardziej tym, których dotyka swoim działaniami. Jak patrzę na twarze z PiS-u to kojarzy mi się to z pierwszą stroną >Trybuny Ludu< i prezentacją nowych twarzy Biura Politycznego KC PZPR”.
Nie dość, że obraźliwe, to jeszcze całkiem nieprawda.
Słucham transmisji ze spotkania Rodziny Radia M. w Częstochowie. Zespół Zayazd zapowiada, że wykona patriotyczny utwór Adama Mickiewicza „Znasz li ten kraj”. Wokalista sugeruje, że „ten kraj” to oczywiście Polska. A już w pierwszym zdaniu zgrzyta: „Znasz li ten kraj, gdzie cytryna dojrzewa?” W Polsce cytryny nie dojrzewają! Bo to nie jest wiersz polski, lecz tłumaczenie z Goethego „Kennst Du das Land?” A chodzi nie o Polskę, nie o Niemcy nawet, lecz o Włochy.
Z tym, że nie sądzę, by słuchaczom przeszkadzało to w najmniejszym stopniu…