Zaczęło się od TVN-u, gdzie było kłapane dziobem na temat filmu Olivera Stone’a o Snowdenie. Z warszawskiego studia na Wiertniczej. Ciągle nie mogę się nadziwić tym piętrom marmuru i pleksiglasu.:
Miła Pani redaktor podesłała mi maila, pod którym podobno można prześledzić moje wyczyny. U mnie to nie działa, ale podaję.:
Zabieramy walizki z gościnnego hoteliku Centrum Badań Kosmicznych, gdzie tym razem spędzaliśmy noce pod inną pracą tego samego artysty (nasz stały pokój był już zajęty), ale praca równie urzekające co inne. Tylko pokazuje nieco inne rewiry kosmosu.:
Zaraz potem jedziemy do Powsina (koło Konstancina). Bo Dorota czytała już sto razy, że ciągle wybierają się tam stołeczni celebryci, że jest to niezwykle ekskluzywne i klimatyczne miejsce. Miejsce rzeczywiście jest klimatyczne, ale jest to klimat gdzieś tak z roku 1963, najdalej z 1965.:
Gdybym się dostał do pana kierownika, komplementowałbym go za ten oldskul z całych sił.:
W Zachęcie wystawa na temat bogactwa. Treści tu tyle, co na dwóch stronach miesięcznika Sukces (o ile jeszcze wychodzi), ale bardzo to dekoracyjne.:
A tuż obok agencja turystyczna zaprasza. Oferta chyba nie dla tych z listy Wprost. Tylko dla starszych panów.:
Dwie wywieszki informacyjne na ścianie jednego gmachu przy Mazowieckiej. Jedna.:
I druga.:
Ale my już żegnamy warszawski bruk.:
I składamy należne hołdy w Palmirach.:
Moją uwagę przykuwa ta tablica. Że Polaków zabijali Niemcy (zwani tu wybiórczo hitlerowcami) za działalność patriotyczną, w porządku. Ale, że zabijali ich też za postępowość?! Nie wiedziałem, że to byli tacy zajadli wstecznicy! Konserwatyści! Nigdy nie jest za późno, by dowiedzieć się czegoś nowego o II wojnie światowej. Prawda, panie Wołoszański?:
Piłem już w Pile (gdzie ja nie piłem?!), pisałem już w Piszu (bo wszędzie piszę), nie spałem jeszcze w Spale (ale to kwestia czasu), ale też nie modliłem się jeszcze w Modlinie. Do dziś. Zmieniło się to w Twierdzy Modlin.:
W empiku na Ścianie Wschodniej Dorota pstryknęła mnie obok m.in. ekspozycji mojej książeczki. W zdumienie wprawił mnie red. Polak w radiu RDC, który mnie pytał (na antenie i poza) o różne szczegóły, z których wynikało, że on toto przeczytał. Jak by ja miał teraz przeczytać ten referat, usnąłbym z nudów już po piątej stronie.:
I jeszcze Przewodnik Katolicki przysłał egzemplarz z tekstem o Festiwalu w Gdyni. Taka kurtuazja wobec autora to Biskupin w polskiej prasie.:
Powsin nie zmienił się od czasów kiedy môj dziadek organizował tam spartakiady dla młodzieży około roku ’85. Wówczas te grzybki mnie zachwycały.
Dorota się naczytała, że aktorki serialowe (ciągle przepracowane) marzą o niedzieli w Powsinie. Miałem zamiar pokazać zdjęcia celebrytów, którzy odpoczywają w Powsinie, ale nawet moje okrucieństwo ma swoje granice.
Poza tym kupiłem pękatą torbę książek na straganie – w cenie makulatury.
Jak to było w znanym dowcipie: prasa wszystko wyolbrzymia.
Ale już bez ironii powiem że taka niedziela w Powsinie to wspomnienie dzieciństwa jak u Prousta wiadomo co.