November man, bo przy nim nawet liście więdną.
Było: spisek na szczytach CIA, zacieranie śladów, niszczenie własnych ludzi.
W centrum – Pierce Brosnan. Trzy miny. Brzuch ciągle płaski.
W fabule pełno luk i niekonsekwencji. Doświadczeni rzekomo agenci raz po raz zachowują się jak dzielnicowi. Widz czuje się zażenowany, że musiałby im podpowiadać, co robić.
Ci agenci nieustannie się na siebie nawzajem wydzierają. W realu pewnie mniej, bo to nie jest środowisko, w którym reaguje się na krzyk (jak na blokowisku czy w koszarach). Ale dla wzmocnienia ekspresji w oczach pewnego gatunku widzów…
Belgrad – miejsce tymczasowego starcia Wschodu z Zachodem.
– Wszyscy przyjaciele chcą cię zabić?
– Tak się to kończy.