Najpierw Praga. Jak popatrzeć od Hradczanów, to jednak zachował się ładny kawałek miasta. U nas w Warszawie? Tylko stare Powązki.
Na Hradczanach mnóstwo zabytków historii. I turyści wszędzie pchają się z łapami. A turystki to już świata nie widzą poza jednym eksponatem.
Uliczny plakat reklamowy pokazuje zawartość czeskiej głowy. Pozazdrościć.
I własne podwórko. Jak zwykle Wielkopolski Park. Zszedłem na moment ze szlaku i trafiłem na pomniczek pewnego pana, który w tym akurat miejscu oddał ducha w roku 1964. Biorąc pod uwagę okolicę – tylko życzyć sobie takiego zejścia.
Podpoznańskie miasteczko Mosina. Tu wszystko może się zdarzyć.