Bester Quartet, „The Golden Land” (2013). Słyszałem, jak w radiu muzycy żalili się, iż to, co grają jest „pozagatunkowe” i w związku z tym trudno im pozyskać ustabilizowanego i zdeklarowanego słuchacza. Rzeczywiście: nuty klezmerskie są tu przełamywane improwizacją jazzową. Ale też nie całkiem, bo słychać na płycie również melodie krakowskiego podwórka i ulicy, na której muzycy lubili występować. A przecież całość brzmi spójnie, klimatycznie. Kij z gatunkami!: