Pink Floyd „The Final Cut” (1983). To, co zostało z „The Wall”. Raz szept, raz histeryczny krzyk. Trochę się przejadło. „Tide Is Turning”.:
2 komentarze do “The Final Cut”
A Tide is Turning to nie z albumu Radio KAOS samego Watersa ? Nb the Final Cut to mój ulubiony album Pink Floyd choć istotnie jest tam głównie Roger Waters.
Zapewne masz rację (mogę sprawdzić, ale to bez sensu). Od lat 80-tych, kiedy pierwszy raz usłyszałem tę płytę, pamiętam, że jest na niej „Tide Is Turning”. Teraz – jak słuchałem – zdaje się nie było (choć grał w mojej głowie, bo ja „słyszę głosy”). Ale przecież słuchając odbieram telefony, idę sparzyć kawę… I jeśli faktycznie tego kawałka tam nie było, to nie dlatego, że źle pamiętam, lecz ONI po prostu zapomnieli go umieścić.
A Tide is Turning to nie z albumu Radio KAOS samego Watersa ? Nb the Final Cut to mój ulubiony album Pink Floyd choć istotnie jest tam głównie Roger Waters.
Zapewne masz rację (mogę sprawdzić, ale to bez sensu). Od lat 80-tych, kiedy pierwszy raz usłyszałem tę płytę, pamiętam, że jest na niej „Tide Is Turning”. Teraz – jak słuchałem – zdaje się nie było (choć grał w mojej głowie, bo ja „słyszę głosy”). Ale przecież słuchając odbieram telefony, idę sparzyć kawę… I jeśli faktycznie tego kawałka tam nie było, to nie dlatego, że źle pamiętam, lecz ONI po prostu zapomnieli go umieścić.