Miło przeczytać romans kryminalny o cechach damsko-męskich. Damom książeczka oferuje dobrze zaprowadzoną historię miłosną, panom zaś intrygę szpiegowską rzuconą na szerokie tło polityczne przededniu I wojny. Co się splata w całość w pewnej magnackiej rezydencji pod Wiedniem. Bawi tu na wywczasach kosmopolityczna arystokracja europejska oraz Isabel, pannica z hiszpańskiej szlachty, która jest obiektem adoracji męskiej. Uczuciowe przypływy i odpływy, rozmowy w tańcu i alkowie zostały tu zrekapitulowane na tyle dogłębnie i obficie, by czytelnik damski (cokolwiek by o tym powiedziały magistrantki studiów genderowych) poczuł się nasycony.
Czytelnikowi męskiemu zostawiono trop kryminalny i wgląd w grę wywiadów oraz w światowa politykę. Wszystko w wysokich sferach europejskich. Arystokracja schodzi właśnie z areny dziejowej i – jak to bywa w końcówce – prezentuje się jako sfera zmurszała. Pociechy szuka w celebrowaniu dawno przebrzmiałych ceremonii oraz w teozofii madame Bławatskiej. A nawet w sektach oddających cześć bóstwom hinduskim, by nie rozwodzić się już nad wspomaganiem się haszyszem a nawet heroiną. Nad nimi wysoko w obłokach majaczy cesarz Franciszek Józef, staruszek sterany wiekiem i panowaniem, którzy bezradnie patrzy jak w jego imperium aż buzuje od nacjonalizmów.
Przeczucie światowej rzezi drąży najznakomitsze umysły epoki. Żydowski psychiatra doktor Freud z maniakalnym uporem tropi zło w jednostce uginającej się pod tyranią chrześcijańskiej moralności. Na obrazach Klimta, Kokoschki, Schielego człowiek to układanka z nieprzystających do siebie elementów. Oszalał nawet Gustav Mahler, dyrektor wiedeńskiej Opery, który komponuje bombastyczne symfonie, przypominające archanielskie trąby na pięć minut przed apokalipsą. Rzępolenia dodekafonicznych koncertów Schoenberga w ogóle nie da się słuchać.
Wiedeń udaje resztką sił, że jest tą samą co zwykle stolicą imperium, gdzie życie toczy się niespiesznie, w rytm walca. Jeszcze rankami pija się tu kawę do porannej gazety, jeszcze odbywa się przejażdżki dorożką po Ringu. Ale to miasto rozsadzają już demony nacjonalizmu, antysemityzmu i komunizmu. Co gorsza, podobne wieści dobiegają z Rosji. Car najchętniej nosa by nie wyściubił z Carskiego Sioła. Reformy społeczne wprowadza bojaźliwie i połowicznie. Dla opozycji ma tylko represje i zapomina, że przeciwko sobie ma już nie tylko pojedynczych fiksatów w rodzaju Lenina, ale kilkadziesiąt milionów własnych obywateli.
I na to wszystko jakiś szaleniec opracowuje technologię rozszczepiania atomu i gotów ją sprzedać jednemu z mocarstw szykujących się do wojny. Cóż, lont został podpalony. Europa ma jeszcze tylko kilka godzin spokojnego snu…
Carla Montero, Wiedeńska gra, tłum. Wojciech Charchalis, Rebis 2013 LINK
Tygodnik „Uważam rze”