Dnia zaczyna brakować na tradycyjne obchody. No, bo kiedy parkowałem samochód pod lasem:
A już po chwili:
Po dłuższej chwili:
Po jeszcze dłuższej chwili, w znanej alejce:
I kiedy wreszcie, kiedy wracałem do samochodu:
Dziś św. Judy Tadeusza. Z ogromnym zaciekawieniem czytam, wstawiennictwo jakich to 12. świętych dziennik „Fakt” poleca swoim czytelnikom. Wiadomo, że „Fakt” jest w sprawach świętych niekwestionowanym ekspertem. Poza tym „Fakt” zapowiada 12., ale publikuje 14. Pewnie dwóch – jak to jest przyjęte – w promocji.
I tak: św. Józef jest najskuteczniejszy w kwestii poszukiwania pracy.
Św. Kajetan (nie wiem, kto zacz) najskuteczniej pomaga wyjść z biedy.
Św. Jadwiga Trzebnicka jest najskuteczniejsza w kwestii otrzymania podwyżki. Pielgrzymowaliśmy z Dorotą niedawno do jej sanktuarium w Trzebnicy, ale nie okazaliśmy się godni.
Św. Dominik (ale – jak rozumiem nie założyciel dominikanów, lecz młodzieniaszek A Savio) pomaga nabyć większej pokory. Koniecznie musze go polecić Dorocie. Podobnie jak św. Stanisława, który „pomaga stać się mądrzejszym”. Choć nie jestem pewien, czy jego wstawiennictwo wystarczy…
Św. Antoni pomaga znaleźć – wiadomo. Ale „Fakt” dodaje, że ów święty pomaga też znaleźć odpowiednią „drugą połówkę”. Dla mnie za późno. Chyba, że chodzi o sytuację, gdybym na przykład niósł ze sklepu dwie połówki i jedną zgubił…
Św. Peregryn (nie znam człowieka) pomaga chorym na raka. Do niego to się wszyscy będziemy modlić wcześniej czy później.
Biorąc jednak pod uwagę całokształt moich spraw, sądzę, że jednak najpilniej powinienem modlić się do św. Judy Tadeusza. W ikonografii przedstawiają go z konterfektem Jezusa, bo podobno był jego krewnym. Ma więc najlepsze dojścia – po linii rodzinnej. I dlatego jest patronem ludzi, którzy znaleźli się w sytuacji beznadziejnej. Święty Judo…
W naszym kraju ciągle jest problem z ustawieniem barierek i rozciągnięciem paskowanej taśmy. Na przykład w wypadku protestów widzów w kwestii obłożenia TV Trwam karą pieniężną przez Krajową Radę. Rada robi swoje, a przeciwnicy protestują (za taśmą, albo i nie) – i wszystko w porządku. A tu histeria, że ktoś w ogóle protestuje. Niech protestuje do oporu, ma prawo. Dopóki nie rzuca kamieniami w okna. Ja bym im jeszcze przyniósł herbaty w termosie.
A Internet może się wyzłośliwiać przeciw decyzji Rady, jak i przeciw pikietującym. I też – co z tego? Najwyżej obie strony jeszcze raz przedstawią swoje racje. Będzie weselej. A nawet już jest. O pikiecie internauci piszą: „Gdyby to się odbyło koło cmentarza, to większości nie opłacałoby się wracać do domu”; „A poznańskie osiołki kopulują…” itd.
Na Uniwersytecie Warszawskim konferencja „Porne graphos. Pornografia w perspektywie nauk społecznych i humanistycznych”. Fronda.pl: „Trudno nie odnieść wrażenia, że jej celem jest po prostu promocja pornografii”. Pełna zgoda. Tylko Fronda jak zwykle zatrzymuje się w pół kroku. Należy generalnie zakwestionować konferencje na temat patologii i zjawisk negatywnych. Nie – dla konferencji o alkoholizmie, bo szerzą alkoholizm; nie – dla konferencji o bezrobociu, bo promują bezrobocie itd.
Kathleen Battle & Wynton Marsalis „Baroque Duet” (1992). Słuchałem tego już tyle razy… Ta pani wyprawia z głosem cuda. Ma się wrażenie, że czasem kpi sobie z tych arii, że bawi się, przedrzeźnia ten barok. Że traktuje go jako pretekst do całkiem współczesnej, jazzowej zabawy wokalnej. Za to Marsalis gra grzecznie. Czysta, jasna trąbka, wszystko jak stoi w nutach. Aż dziw, że to on:
Michał Urbaniak „Atma” (1974). Trochę mylący tytuł, bo podprowadza pod Szymanowskiego, ale więcej ma wspólnego z kapelą góralską niż z „Harnasiami”. Tym Państwo Urbaniakowie zamierzali zanęcić producentów amerykańskich. Więc do góralszczyzny dodali jeszcze nieco rytmów latynoskich i eksperymentów Urszuli z głosem naturalnym i przetworzonym. Trzeba przyznać – postarali się: