Julianne Moore (nominacja do Oscara), Alec Baldwin
Ona akurat kończy 50-tkę. Spełniona w gronie rodzinnym (uroczysta kolacja). Jest w zenicie możliwości życiowych.
Profesor lingwistyki, troje dzieci, książki, wykłady gościnne.
Bada związek między pamięcią i komunikacją (też znamienne). I nagle podczas wykładu zaczyna jej brakować słów. Cios jest dojmujący, bo zawsze szczyciła się właśnie intelektem i zasobem słów.
Jest rozsądna, od razu idzie do lekarza, testy. Ćwiczy pamięć.
Zapomina, że już się przedstawiała.
Czuje, że przestaje być sobą, bo coraz mniej pamięta – dla intelektualistki to upokorzenie. W dodatku jej dzieci też będą miały Alzheimera. Na a100%. Mówi to dzieciom w twarz.
Studenci się skarżą, że jest chaotyczna na wykładach. Rada wydziału powiadomiona.
„Wolałabym mieć raka”.
Pisze sama do siebie listy na komputerze, żeby mieć instrukcję, co robić.
I to się z każdą sekwencją nawarstwia – np. błądzi po własnym domu i nie może znaleźć łazienki.
Kamera jest okrutna, śledzi jej zanikanie krok po kroku.
Alice występuje na sympozjum osób z Alzheimerem. U nas tacy ludzie trafiają do przytułków.
Zanika, coraz bardziej nieobecne spojrzenie, coraz mniej osób i miejsc poznaje. Fizycznie prawie niezmieniona, ale osoby już nie ma.
Ostatni kadr – biały, zupełnie pusty ekran.
Still Alice Motyl / Still Alice, reż. Richard Glazer, Wash Westmoreland 2014