Staruszek portier z uśmiechem dawał klucz

W moim rodzinnym mieście dziś wielki dzień. Przybyło Radio M., by celebrować Mszę przed ołtarzem Matki Boskiej, która nie tak dawno dostała od wiernych złote korony, o czym zawiadamiałem. I już dokonał się nawet pierwszy cud. Korony poświęcił sam papież (pewnie o tym dowiedziałby się dopiero z tego bloga), ponieważ parafianie z Jarosławia zawieźli je w tym celu do Rzymu. A cud? Proszę posłuchać, co „Naszemu Dziennikowi” mówi ks. prałat Marian Bocho, proboszcz jarosławskiej kolegiaty: „- W trakcie pielgrzymki odkryliśmy, że korony jako symbol czci są ważne, ale Maryja bardziej niż złotych koron oczekuje na nasze serce, na naszą miłość do ludzi chorych, ubogich i samotnych.” Otóż to! W trakcie pielgrzymki dopiero. Bo jak zbierali siano na te korony wśród niebogatych ostatecznie mieszkańców Jarosławia, to o żadnych „chorych, ubogich, samotnych” mowy nie było. Tylko, że Maryja żąda od Jarosławian siana, bo życzy sobie mieć złote korony i koniec. I żadne tam: ubodzy nie ubodzy. I dopiero ta pielgrzymka spowodowała taki zwrot w myśleniu. Ale korony już wykonano, co więc było robić? A ubodzy? Nie śpieszy się. Oni w Jarosławiu zawsze byli, więc nigdzie naraz nie wyemigrują. Tylko – środków na nich już wiele nie zostało, bo przecież taka złota korona swoje jednak kosztuje…

Dziś porcja mądrości z wieku XVII, kiedy to spisał je Andrzej Maksymilian Fredro. Przetrwały.

  • Nie to dobre, co dobre, ale co się komu podoba.
  • Kto się nie douczy albo przeuczy, szkodliwszy bywa nad prostaka.
  • Z panem a z dworem jak z ogniem: z bliska się sparzysz, z daleka nie zagrzejesz.
  • Nie mniemaj, ale wiedz.

I przede wszystkim to:

  • Z niczego nic nie będzie.
  • I życie: tak, jak ono biegnie.

Wczoraj – zapomniałem napisać – doszło w muzeum do karygodnego incydentu. Kiedy oglądałem dzieła prof. Berdyszaka, podszedł do mnie strażnik i – wprawdzie grzecznie, ale jednak – poprosił, bym uważał, by nie nadepnąć instalacji (na zdjęciu), która pokrywała środek holu, gdzie urządzono wystawę. „I to jest, kurwa, skandal!” – jak mawiano w filmie „Psy”. Co z tego, iż instalacja ma postać kawałków przezroczystego szkła, położonych na podłodze jeden obok drugiego? A czy ja wyglądam na neptka, na debila, który nie umie odróżnić kawałka szkła od dzieła sztuki? A czy jak bym zwiedzał Luwr, to łaziłbym buciorami po „Monie Lizie”, bo mi nikt nie powiedział, że to dzieło? To samo dotyczy instalacji prof. Berdyszaka. Skandal!

Ochłonąłem dopiero dziś na stacyjce Rosnówko-Trzebaw, gdzie zacząłem peregrynacje. Była akurat 13.00 i poczułem po raz pierwszy w tym roku zawiesisty zapach lip. „- Kwiecie pachnie” – mówiła Danuśka zanim wykitowała. Jak się nawąchałem, myślałem, że i na mnie kolej…

A pszczoły obsiadły kwiaty. Z jednej strony ich jednostajne brzęczenie na kwieciu, z drugiej poszum szosy nr 5 Poznań-Wrocław. Razem – co za muzyka!

Tuż przy peronie chyli się ku upadkowi stara, popruska stacyjka. Zdewastowana kompletnie. W pustych odrzwiach dostrzegłem coś, co w trakcie imprezy miejscowych okazało się najwyraźniej zbędne: majtki i pustą butelkę.

A kawałek dalej róże uroczo przelewają się przez furtkę z numerem 9. Niemal jak w piosence: „… mały hotel >>Pod różami<<, pokój numer osiem.” Poczułem się jak „staruszek portier”.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *