Z nowym rokiem tak nagły i silny przypływ zadań, że nawet na las nie ma czasu. Pozostają wspomnienia. Na przykład pana z Lublina, który w gęstym deszczu stał przy parkomacie na parkingu w centrum. Dorota poszła wrzucić monety, pan wdał się w pogawędkę. Podpowiedział, jakie nominały najlepiej wrzucać i wyraził ubolewanie, że parking taki drogi. „Ale to nie moja decyzja” – wyjaśnił. Oczywiście dostał nieco. Ostatecznie informacja jest bezcenna i zawsze najwięcej kosztuje.
A znowu w Iwoniczu poszliśmy na kawę i ciastko do restauracji „Zdrojowa”. Na inwalidę. Zaparkowałem na placu przed kościołem, na wszelki wypadek blisko wylotu, ale popołudnie, więc powinno być spokojnie. Kiedy wróciliśmy, samochód stał dość ciasno otoczony innymi, a msza dopiero się zaczynała. Na szczęście jeden z uczestników wyszedł na fajkę i przekonał mnie, że jak on mnie poprowadzi, to się zmieszczę i wyjadę. Miał rację.
Z trasy. Nasza jedyna w swoim rodzaju Kalwaria Pacławska.:
Bircza. W tym ten mural z dosatwcą pieczywa, pod którym latem zajadaliśmy pizzę.:
Iwonicz Zdrój.:
Dobra i piękna na ten rok!
Wasza B. *_*
Tylko, czy nas stać? Wszystko tak poszło w górę…
Dziękuję, pozdrawiam –
W.