Sławomir Mrożek „Czekoladki dla Prezesa”

Sławomir Mrożek „Czekoladki dla Prezesa”:

Taka Polska jak w opowiadaniach Mrożka jest ponadustrojowa, wieczna, niezmienna.
Cytaty:

Tak się jakoś złożyło, że przyjęliśmy do pracy młodego człowieka, który okazał się siostrzeńcem Prezesa. Chłopak nawet przystojny, tylko czoło miał trochę za niskie. Ale ostatecznie czoło to nie Pałac Kultury, może być i niskie, w pracy umysłowej to nie przeszkadza.

Wyznaczy się woźnego. Woźny zażądał, abyśmy mu kupili czarny garnitur i otworzyli kredyt w gospodzie. – Muszę być przecież w żałobie i stypa też się należy.

Nasze społeczeństwo jest dwunożne, a niektórzy chodzą nawet na czterech. Totalnie biorąc – liczba nóg parzysta. Pytaliśmy w szpitalu, ale żadna amputacja nie była w planie pomimo rozwoju motoryzacji.

Pod koniec zimy wezwał nas Prezes na naradę. – Panowie! – zagaił. – Myślałem, że do tego nie dojdzie, ale wszystko wskazuje na to, że znowu zbliża się lato. Musimy się zmobilizować. Chodzi mianowicie o wodę sodową. Referent poprosił, żeby Prezes uściślił. – Proszę bardzo – zgodził się Prezes. – Otóż wszyscy wiemy samokrytycznie, że w roku ubiegłym, jak i w poprzednich latach, nasze przedsiębiorstwo nie było w stanie wyprodukować odpowiedniej ilości wody sodowej dla zaspokojenia rosnących w socjalizmie potrzeb ludności. W tym roku to się nie może powtórzyć. – Dlaczego nie? – zapytał z kąta Praktykant, ale spojrzeliśmy na niego, więc się zaczerwienił i umilkł.

Niestety, koledzy i Władza nie uważają mnie za człowieka wybitnego. Postanowiłem wynaleźć jakiś system filozoficzny, myśl jakąś nową i wypowiedzieć ją w biurze, aby zobaczyli, na co mnie stać. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy poza „Życie to nie je-bajka”, „Parle, parle sucho w garle” i „Ty cirp Maniu bide, ja do wojska ide”.

– Panowie! – powiedział Prezes. – Jesteśmy niepunktualni, trzeba z tym skończyć. Jakie są wasze wnioski? Zwołaliśmy zebranie w sprawie wniosków i przyjęliśmy wniosek, żeby zwołać zebranie w sprawie walki z niepunktualnością. Zwołaliśmy zebranie w sprawie walki z niepunktualnością i przyjęliśmy wniosek, żeby się nie spóźniać. Na sali zapanowała atmosfera entuzjazmu.

Bardzo duże zbiory będziemy mieli w tym roku – powiedział Magazynier do Referenta. – Dzięki Państwowym Gospodarstwom Rolnym – uzupełnił Referent. – Rozumie się. – Jednakże powódź… – zaoponowałem dla formy. – Jaka powódź, śmiech po prostu. Że tu i ówdzie trochę mokro, to jeszcze nic wielkiego. Nic nas nie powstrzyma w marszu do dalszego dobrobytu pod kierownictwem naszej Partii – poszedł Księgowy na całość.

Mam dla was zadanie. Z okazji inspekcji urządzimy skromne przyjęcie dla Inspektora. Koleżeńska lampka wina, rozumiecie? – To znaczy, że pół litra czystej na głowę wystarczy? – Nie przesadzajmy, raczej pół litra i ćwiartkę. I do tego coś na zakąskę. Jakieś grzybki, najlepiej rydze.

Zapadło przygnębiające milczenie. Już zdawało się, że idea przepadła bez ratunku. – Mam jedną myśl… – zaczął ostrożnie Księgowy – ale nie wiem, czy mogę zaproponować? – Ależ owszem, nie trzeba tracić nadziei! – zapraszaliśmy go chórem. – Więc co takiego pan proponuje? – Żebyśmy się jeszcze napili. Propozycja została przyjęta. Okazuje się, że jednak z każdej, najtrudniejszej nawet sytuacji jest jakieś wyjście.

Wezwał nas Prezes i powiedział: – Trzeba uporządkować Archiwum Spraw Niezałatwionych. Kto na ochotnika? Nikt się nie zgłosił. – Więc ja wyznaczę. Pójdzie kolega Sekretarz. – Ja mam żonę i dzieci – wyszeptał Sekretarz. – Kolega Księgowy? – Niemożliwe. Mnie nawet z pochodu pierwszomajowego zwolnili. – Kolega Praktykant? Praktykant runął na podłogę i objął Prezesa za kolana. – Nie róbcie mi tego! – załkał. – Młody jestem, życie przede mną. Szkoda życia młodego. Aż tu z kąta odzywa się Kancelista. – Mnie narzeczona wczoraj rzuciła. Mnie wszystko jedno.

My, niżej podpisani, wraz z Prezesem, na zebraniu nadzwyczajnym poświęconym przysypaniu naszej miejscowości przez śnieg, uchwaliliśmy następujące wnioski. Wniosek pierwszy: Nie pracować umysłowo aż do odwołania w celu wytężenia całej inteligencji do walki ze śniegiem. Wniosek drugi: Prowadzić szeroką akcję uświadamiającą o szkodliwości padania śniegu, szczególnie wśród młodzieży. Wniosek trzeci: Zrewidować teksty piosenek i wierszy gloryfikujące w sposób nieodpowiedzialny i szkodliwy opady śnieżne. W szczególności dotyczy to następujących utworów: „Puchowy śniegu tren w krąg roztoczył swe czary” oraz „Pada śnieżek, pada”.

Zgasło światło. Awaria prądu, zdarza się. – Kto wypił moje piwo!? – krzyknął Prezes, kiedy się znowu zapaliło. Cisza.

Wymyśl pan coś pewnego – powiada – żeby się nikt do mnie nie mógł przyczepić. – Wiem! Niech się pan Prezes przebierze za przemysł ciężki. Ładne, oryginalne i pouczające. Warunki ma pan wrodzone, szczególnie pod względem wagi. Albo za Rurociąg Przyjaźni. – Doskonale! – ucieszył się – Ale żona, co zrobić z żoną? – Pani Prezesowa może się przebrać za kopalnię odkrywkową albo za elektryfikację kraju. Wystarczy wkręcić żarówkę i podłączyć do bateryjki, niech świeci.

Staliśmy wszyscy przy barze zajęci konsumpcją produkcji. – Wiosna idzie – powiedział Księgowy. – Skąd wiesz? – zapytaliśmy zdziwieni. – Przecież mamy dopiero połowę maja. – Jak to skąd, z obserwacji przyrody: wódkę podają coraz cieplejszą.

Znałem jednego – przypomniał sobie Referent – co sobie przerobił delegację. Zamiast Zagaje wpisał do skierowania Hawaje. Ale się wykryło i nie pojechał, bo Hawaje napisał przez „ch”.

Wyglądam przez szparę, rzeczywiście bardzo kulturalni. Prezes powitał, potem zatarł ręce i zapytał: – Napiją się państwo szampana? – Ależ poniekąd owszem – odrzekli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *