Z Gołdapi. Więc raz, dwa, trzy. Ileż to można wyczytać z jednych głupich drzwi tamtejszej ubikacji…:
Rondo uliczne. Średnica tak ze trzy metry. Najmniejsze rondo świata w proporcji do długości nazwy.:
W sklepach asortyment też raczej rzadko spotykany.:
Uliczny jeleń fajny, tylko bez cech płciowych. Znaczy – gender!:
Księgarnia jak z piosenki Ireny Santor.:
Orzeł w normie. Znaczy wkurzony na maksa.:
Litwini wracali też z Suwałk. Obiad zjedli niestety nie w centrum, lecz w jednej z filii.:
W oczekiwaniu na potrawy – gazetka. Z niej dowiedzieliśmy się o nowym atrakcyjnym zawodzie: asystent pogrzebowy.:
W rubryce „Towarzyskie” naiwnie szukałem pod „rude”, „blondyny”, według kryteriów wieku i wymiarów, z pejczykiem, bez pejczyka. Nic z tego. Były tylko dane zaszyfrowane przy pomocy cyfr. Chyba lokalna Enigma.:
I wreszcie pstryknąłem jedną (!) ścianę. Ktoś zmieścił na niej zapewne dwa główne nurty obecne w umysłach obywateli rodzinnego miasta Marii Konopnickiej. Jedno z tych haseł wyjaśniło przy okazji, dlaczego Suwałki zwane bywają w okolicy „Posuwałki”.: