Nie było nas trzy dni i dwie noce. W terenie Wi-Fi słabe, trudno przesłać zdjęcia. A jak już można, to człowiek nie wie, za co się łapać. Więc – jak leci.
Piaskownica w Sochaczewie. Domyślam się, że nie dla maluszków, lecz dla grupy starszaków.:
Tuż obok sklep z serii „Wszystko po 5 złotych”, a witrynie:
Po drugiej stronie ulicy, w Muzeum Bitwy nad Bzurą katiusze, czyli „organy Stalina”. Ich charakterystyczny dźwięk to było ostatnie, co słyszały setki tysięcy Niemców.:
W Opinogórze, w swym majątku rodowym, wieszcz Zygmunt Krasiński został uwieczniony jak pracuje z tabletem. Sugestie jakoby wpatrywał się w konterfekt Delfiny Potockiej badacze literatury odrzucili jako niedorzeczny.:
Pod Opinogórą miejscowość, która zanika:
Rostkowo w okolicach Przasnysza. Oczywiście, pamiętamy, że św. Stanisław Kostka, patron młodzieży męskiej, wielki orędownik w sprawach czystości, pochodził właśnie z Rostkowa. I udajemy się. Na miejscu sanktuarium. Poniżej wiejski staw. Ze zdumieniem dowiadujemy się z obszernej planszy, że to ten sam staw, przy którym przyszły święty „uciszał żaby”. Trudno dociec dlaczego. Oraz czy tylko dobrym słowem, czy też kijem i kamieniem. To chyba jeden z najbardziej tajemniczych wątków jego biografii.:
Święty Stanisław znany nam jest z innych rzeczy (bodaj z „Żywotów świętych” Piotra Skargi). Że – przykładowo – mdlał usłyszawszy nieprzyzwoite słowo. No, to u nas w domu zapewne nie wychodziłby z omdlenia. Poza tym miał psychofanów. Jak zmarł (w bardzo młodym wieku) współbracia z Towarzystwa Jezusowego opędzlowali pokój ze wszystkiego, czego używał albo bodaj dotykał. Relikwie!
Sam często powtarzam Dorocie ulubione powiedzonko św. Stanisława, które przypomina również przykościelna plansza:
Ja mówię: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony”, gdy Dorota podaje danie, które jest poniżej mojej godności.
To widać tajne miasteczko, taki polski zwiezdnyj gorod czy coś w podobie. Musi coś tam tajnego produkuje się.
Nb. nie wiedziałem, że w Bitwie nad Bzura w 1939 r. wykorzystywano katiusze i MiGi-21.
Przykro mi to stwierdzić, ale jest Pan niedoinformowany. Katiusze były w użyciu w trakcie bitwy nad Bzurą, tyle że, niestety, to nie my z nich strzelaliśmy, lecz nasi wrogowie. Inaczej po co by je wystawiali w muzeum? Przecież w Sochaczewie nie mieszkają idioci! A poza tym, żyje jeszcze garstka weteranów, która doskonale pamięta, z czego do nich strzelano.