Kliknąłem w to, bo w obsadzie m.in. Michael Douglas, Ewan McGregor, Bill Paxton. Nawet Banderas z brodą na 10 cm.
A oni tu tylko głupio statystują. Po co to takiemu Douglasowi, jak do tej pory sam dźwigał całą historię?
Jeszcze jedna agentka, która cierpi na problemy miłosne i zawodowe, co się niebezpiecznie krzyżuje.
Coś w rodzaju CIA. Elitarna agentka. Może sobie wybierać zadania. Są takie? Bond raczej nie miał wyboru. Firma obraca się przeciwko niej. Bardzo bladzieńkie „Trzy dni Kondora”. Albo „Nikita”.
W tle muzyka z eksperymentalnego studia nagraniowego. Do takiej fabułki?