Do portalu Fronda dzwonią nawet z zaświatów. Tytuł materiału: „Św. Tomasz dla Fronda.pl.”.
Na forach trwa dyskusja o wielkości JP II. Pod jedną z nich poetycko nastawiony dyskutant odniósł się do opinii, z którą się nie zgadza:
„Moja prawdziwa natura
Złapać prowoka za siura
Napluć mu w zęby do gęby
A potem krzyknąć: urrra!”
Tygodnik Nie: „Magdalena Ogórek poinformowała, że będzie w drugiej turze. Prawdopodobnie chodzi o drugą turę wyprzedaży w Zarze”.
Ten sam tygodnik. Obyczajówka: „77-letnia pani i jej 81-letni partner pojechali na wypoczynek do Ciechocinka. Po przyjeździe w pokoju sanatorium mężczyzna zaczął bić przyjaciółkę po głowie szklaną butelką. Gdy pękła, sięgnął po drugą. Maltretowanej kobiecie udało się wyrwać i wcisnąć guzik alarmowy. Pracownicy sanatorium obezwładnili furiata. Kobieta miała liczne obrażenia, m.in. obcięte ucho, które udało się lekarzom przyszyć. Okazało się, że 77-latka niedostatecznie znała partnera. Przed trzema laty warunkowo wyszedł z więzienia, gdzie spędził 9 lat za zabójstwo kobiety”.
Od tygodnika Nie zapożyczyłbym chętnie jeszcze rysunek. Widziałbym go chętnie w roli własnego epitafium.:
Jest wiele rzeczy, których nie rozumiem. Ale są też takie, których zgoła nie pojmuję. Onet stawia pytanie: „Czemu rozpadł się związek Maćka Musiała i Agnieszki Więdłochy?” Umrę i tego się nie dowiem.
Raz po raz na katolickich forach słychać domaganie się przywrócenia mszy przedsoborowej, łacińskiej (trydenckiej). Czytam znowu: „Żeby tak jeszcze postawili na rozwój Tradycji katolickiej (katecheza wg przedsoborowych pryncypiów i Msza Święta Wszechczasów), a przynajmniej przestali przeszkadzać w rozwoju tam, gdzie ludzie tego pragną”.
Jestem całym sercem za. Tylko jeden warunek – należy w takiej mszy uczestniczyć świadomie. Czyli opanować łacinę na tyle, aby rozumieć, co kapłan w tym języku do mnie mówi.
Jako sześciolatek musiałem nauczyć się na pamięć całej łacińskiej ministrantury. Od: „Introibo ad altare Dei…” W języku, który był dla mnie więcej niż magiczny. Nie rozumiałem ani jednego słowa, uczyłem się ze słuchu. Ale się nauczyłem, zdałem egzamin. Służyłem do setek mszy odprawianych w tym języku. Oczywiście, cały czas klepiąc bezmyślnie.
Potem, w liceum, przeszedłem kilkuletni kurs łaciny. Teraz rozumiem, co to znaczy „Introibo ad altare Dei”. I jaki to jest przypadek: „altare”.
I od wszystkich zwolenników mszy trydenckiej wymagałbym tego samego. Co najmniej!