Mili Państwo,
16 maja wiele rzeczy miało skłonność wydarzyć się po raz pierwszy. W 1886 ogłoszono pierwszą recepturę piwa korzennego, w dwa lata później publicznie zademonstrowano pierwszy gramofon. W roku 1929 po raz pierwszy rozdano Oscary. W kategorii: Najlepsza niepowtarzalna i artystyczna produkcja filmowa Oscar przypadł obrazowi „Wschód słońca”. Cytuję streszczenie: „Mężczyzna za namową kochanki postanawia utopić żonę podczas wycieczki łódką”. Cóż, Hollywood wcale nie zmienił się od tamtych czasów. I dalej 16 maja w roku 1941 w Mongolii ustanowiono najwyższe odznaczenie, nadawany do dziś Order Suche Batora. W roku 1960 uruchomiono pierwszy laser rubinowy, a w sześć lat później w Chinach uroczyście rozpoczęła się rewolucja kulturalna, która tak bardzo kulturalna to znowu nie była. Zwalczano: szachy, książki, z wyjątkiem tej małej, czerwonej, płyty gramofonowe, latawce, zakazano śpiewania kołysanek. Tak… i niech kto powie, że nie żyjemy w ciekawych czasach…
Z doniosłych rocznic, ta dziś najdonioślejsza. 16 maja 1929 roku w Poznaniu uroczyście otwarto Powszechną Wystawę Krajową. Miarą wydarzenia było to, iż prezydent Rzeczypospolitej, Ignacy Mościcki, gościł z tej okazji w naszym mieście aż dwa tygodnie. A uroczysty protektorat obejmował z Warszawy sam marszałek Piłsudski.
Pewukę otwarto uroczyście na murawie świeżo pobudowanego Stadionu Miejskiego przy ulicy Dolna Wilda. Na owe czasy był to gigant na 25 tysięcy miejsc siedzących.
A jak Feliks Nowowiejski dyrygował połączonymi chórami przybyłymi na Wszechsłowiański Zjazd Śpiewaczy, to miał pod batutą 17 tysięcy wokalistów. Czyli – bądźmy sprawiedliwi – tylko niewiele mniej niż dziś na przeciętnym meczu Lecha.
Rocznice filmowe – dziś dotyczą filmów, które zbiorowo pamiętamy, w przeciwieństwie do mnóstwa tych drugich. Więc – 42 lata temu w telewizorach po raz pierwszy zobaczyliśmy „40-latka”, a 34 lata temu film „Wielki Szu”, z która należy zapamiętać wiele złotych myśli.
Pewna pani do Szu: Kiedy zdawałam prawo jazdy, mój instruktor powiedział: Musi pani jeździć tak, jakby wszyscy chcieli panią zabić. Szu: Miałaś dobrego instruktora.
O grze w pokera: Graliśmy uczciwie: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem – wygrał lepszy.
I o szczęściu: Szczęście? Hm, szczęście trzeba umieć sobie zorganizować!
Na przykład zorganizowali je sobie dwaj panowie w Bydgoszczy. Pan, który przedstawił się jako porucznik Stępień z Centralnego Biura Śledczego zatelefonował do właścicielki zakładu jubilerskiego z alarmującą wiadomością, iż planowany jest napad rabunkowy na jej zakład. Jedynym sposobem ochrony cennej biżuterii będzie więc przekazanie jej na przechowanie porucznikowi Woźniakowi również z Centralnego Biura Śledczego. Porucznik Woźniak pojawił się niebawem, pobrał klejnoty i – jak podaj portal wielkopolskiej policji w swej niepowtarzalnej polszczyźnie – „oddalił się z miejsca”.
A klejnoty? Cóż – „Cnota skarb wieczny, cnota klejnot drogi” – powiada w tej sytuacji Jan Kochanowski. A za nim
Wiesław Kot
Przepraszając za oczywistość – Chińczykom zostały wtedy dmuchawce, wiatr.
Dmuchawce, dmuchanie (w taką pogodę)… Jak to u Chińczyków…