Mili Państwo,
12 czerwca świąt ci u nas dostatek, ale i te dwa przyjmiemy, zwłaszcza, że branżowe.
Obchodzimy dziś bowiem uroczyście Dzień Stylisty Paznokci. A przecież ledwie rok temu – jak donosi organ Akademia Paznokcia – w centrum sztuki manicure’u w Pruszczu Gdańskim było i międzynarodowe seminarium i międzynarodowe mistrzostwa paznokietników i paznokietniczek pod nazwą Pink & White i również międzynarodowe mistrzostwa paznokcia artystycznego Nail Art. I tu komentarz klasyka: Paznokcie i ego rosną niepostrzeżenie. Ale to drogie panie doskonale wiedzą.
Dziś także Międzynarodowy Dzień Falafela. Czyli czego – może zapytać ktoś niezakolegowany z gastronomią wschodnią, choć coraz mniej u nas takich. Otóż falafel to ciepła, wielosmakowa kanapka, podawana zza lady, szybko. Bywa, że mieści 16 różnych warzyw. Główne nadzienie – kotlet – jest z ciecierzycy i bobu, dodatki to świeża pietruszka, kolendra, rzodkiewka, rzepa marynowana w burakach, pomidory, roszponka, sałata lodowa, jalapeno i sos taratur”. Oczywiście, wiem, że mówię w tej chwili głownie do miłośników jalapeno, ale dla mnie, prostego chłoca, nie ma jak rzepa marynowana w burakach.
Dziś także Dzień Komornika Sądowego, ale obawiam się, że świętuja go tylko komornicy sądowi, najwyżej z najbliższą rodziną, a i tego nie byłbym taki pewien.
Zerkamy za siebie. W roku 1897 opatentowano słynny później wielozadaniowy szwajcarskie nóż oficerski. Wtedy – na szczęście – nie było jeszcze na świecie McGyvera, bo by usechł z zazdrości, że bo szwajcarski scyzoryk potrafi tyle, co McGyver, a może i więcej. A przecież Mc Gyver bez trudu potrafi zmontowac helikopter z gumki recepturki, spinacza biurowego, czterech wykałaczek, sznurowadła, najlepiej od prawego buta i kawałka plasteliny.
W roku 1963 na ekrany wszedł film „Kleopatra” z Elisabeth Taylor i Richardem Burtonem. Wówczas najdroższy film w historii kina. Mawiano, że Kleopatra tak długo płynęła swoim statkiem po Nilu aż dopłynęła do Hollywood.
Ale to wszystko sprawy odległe i wzniosłe. Zejdźmy do parteru. Nasza kochana pani Irena Gumowska, jeden z jej niezliczonych poradników „Dom bez tajemnic”, wydanie nie wiadomo już które, rok 1990 i zupełnie fundamentalna kwestia, co robić z torebkami z folii. Otóż, cytuję: „Torebek z folii nie wyrzucamy, niezależnie od tego, czy są duże czy małe, ale używamy ich ponownie do przeróżnych celów. Pomysłów na użycie folii jest tyle, że nie sposób ich wymienić, a przy tym ciągle ktoś wymyśla coś nowego. Dobrym pomysłem jest też owinięcie korka w większy kwadrat z mocnej folii i zakorkowanie butelki. Gdy chcemy korek wyjąć, wtedy ciągniemy za folię, która gładko korek wysuwa”.
Za tę bezcenną radę w kwestii sprawnego odkorkowania butelki wina składam pani Irenie – niestety pośmiertnie, ponieważ zmarła w rok po ukazaniu się cytowanej książki – z serca płynące podziękowanie. Od całego narodu, który przecież z całego Pisma Świętego najbardziej ukochał cud w Kanie Galilejskiej. Tylko tam pito wino ze stągwi, czyli ogromnych kamiennych naczyń, a my musimy się męczyć z zakorkowaną butelką.
Nad czym ubolewa naród, Irena Gumowska i
Wiesław Kot