Mili Państwo,
Dziś z kwiatami do Wandy. Internet ma dla niej rymowankę dość zawiłą, ale co tam. Jak kto w szkole przebrnął przez koncert Wojskiego na rogu i Jankiela na cymbałach to niestraszne mu nawet:
Wandzie słodkiej tak jak miód
Trzy stokrotki, kwiat jabłoni
– tak nawiasem skąd go wziąć, jabłonie już chyba przekwitły –
I lat życia chyba stu
Niechaj dziś jej los zagoni
Wszystkie troski w kozi róg.
Może to nie najlepszy moment, ale z filologicznego obowiązku przypominam, że imię Wanda wywodzi się od nazwy wschodniogermańskiego plemienia Wandalów. Encyklopedia: „Bezwzględność i zaciętość, z jaką ten lud dokonywał swoich podbojów, przeszła do historii pod nazwą wandalizmu”.
Dziś – proszę Państwa – dzień Służby Publicznej. A służba prywatna? Służba prywatna ma dziś wychodne.
Dziś także Międzynarodowy Dzień Wdów. Obchodzić go powinna każda, nawet czarna wdowa.
Bo na przykład w Luksemburgu – z Poznania osiem godzin autostradą, sprawdzone – dziś Dzień Wielkiego Księcia. A u nas w tym temacie bieda. Kasia Sobczyk już w 1966 roku pytała niespokojnie: Gdzie jesteś, Mały Książę. I do tej pory księcia ani widu, ani słychu.
W bieżącej politycy ostatnio zawrotną karierę robi rzeczownik szambo. Politycy uprzejmie zwracają sobie nawzajem uwagę, że kolega z partii przeciwnej wpadł właśnie do szamba, tkwi w szambie po uszy, że już nigdy nie wyjdzie z tego szamba i tak dalej. Ale to tylko krotochwile i metafory. Bo tak naprawdę to do szamba wpadła pewna jałówka w podkościańskiej wsi o trójczłonowej nazwie: Stara Przysieka Druga. Interweniowała straż, krówkę wydobyła z impasu i przy okazji podaje, iż: „Zimą kościańscy strażacy ratowali jelonka, który nie umiał poradzić sobie na lodzie i utknął na zamarzniętym rozlewisku. Wyjeżdżali także do przymarzniętych do lodu ptaków. Latem bywają wzywani do usuwania gniazd os czy szerszeni, ale przysłowiowe koty na drzewie zdarzają się sporadycznie”.
A skoro zgadało się o dwu i więcej członowych nazwach wsi wielkopolskich, to przypominam, że ozdobą naszego regionu są, między innymi: Huta Pusta, Strzelecki Gaj, Nowe Budy, Wybudowanie pod Grzępami, Śluza Trzynaście, Żabia Ameryka. A propos Ameryki. Zamarzyłem sobie pojechać do Lizbony, naturalnie tej położonej w okolicy Wronek, bo w tej banalnej, portugalskiej byłem już dawno. Trzy razy podchodziłem do tej wielkopolskiej Lizbony, bo GPS był bezradny i ja z nim. Otóż do tego przysiółka wiedzie tylko jeden drogowskaz, bo Lizbona własnego oznaczenia nie ma. Tworzą ją ze trzy domostwa usytuowane w morzu kukurydzy. Reżyser Wim Wenders, który nakręcił słynny film „Lisbon Story”, jak by zobaczył to cudo, popadłby w depresję z żalu, że swoją kamerę skierował nie w tę stronę.
A powiada przysłowie: co wieś to inna pieśń.
Grunt, żeby wieś była spokojna i wesoła, czego z centrum Poznania życzy Państwu
Wiesław Kot