Mili Państwo,
Jak to nigdy nie wiadomo, co ważnego wydarzy się 28 marca. Bo na przykład tego dnia w roku 1963 pokazano dreszczowiec Ptaki w reżyserii Alfreda Hitchcocka. A znowu w roku 1974 28 marca Nicolae Ceaușescu został wybrany na nowo utworzone stanowisko prezydenta Rumunii. A w takim roku 1990 – Michael Jordan ustanowił rekord zdobytych punktów (69) w jednym meczu w lidze NBA.
A z naszego podwórka – 28 marca roku 1928 dokonała się zmiana koloru flagi Polski z karmazynu na cynober. Teraz – zdaje się – zmierzamy w odwrotnym kierunku. I żeby z flagą nie było problemów w sytuacjach oficjalnych i międzypaństwowych Ministerstwo Spraw Wewnetrznych i Administracji wydało urzędowy poradnik. Liczy jednak tylko 32 strony, a przecież elektorat w trakcie bieżącej walki politycznej jest tak pomysłowy co do tego, co zrobić z flagą, że i stu stron byłoby za mało.
Trwa nieustająca akcja policjantów wielkopolskich, którzy uświadamiają seniorów w kwestii działalności naciągaczy, którzy działają na: wnuczka, na policjanta, na inkasenta, na sąsiada, na dzielnicowego, na przedstawiciela NFZ-tu, na hydraulika, na urzędnika spółdzielni mieszkaniowej, na domokrążcę, na listonosza, na gońca z paczką, na Cygankę, na panią, które prosi o szklankę wody. Ponieważ seniorzy na te profesje są uodpornieni, należy się spodziewać oszustw na zawody ginące, jeszcze nie skompromitowane. Lada dzień osoby starsze będą oszukiwane na: bednarza, folusznika, druciarza, łyżkarza, rymarza, smolarza, zduna i zecera. Ja jednak obstawiałbym głownie – pucybuta!
Na drogach Wielkopolski dzień jak co dzień. Jedzie sobie pogodny, życzliwy całemu światu policjant z Kotlina i widzi, że mijany kierowca ma niedomknięte przednie drzwi samochodu. No więc daje znak, by kierowca się zatrzymał, podchodzi i informuje o tych niedomkniętych drzwiach. W zamian za to kierowca poinformował go – za pośrednictwem – alkomatu, iż owszem, posiada we krwi cztery promile ale za to nie posiada prawa jazdy. Cóż, zawsze jest coś za coś.
Drodzy Państwo, ileż to ja się nawerbuje tych tomików poezji współczesnej, żeby na poranne spotkanie wyłowić bodaj jedną strofę. Bo wszędzie tylko róże słowiki, westchnienia, tęsknoty, pastele i seledyny. Ale trud się opłacił. Trafiłem na żyłę złota, na zeszłoroczny tomik Barbary Garbień „Złoto jesieni”. W tomiku liczne deklaracje miłości pod adresem ojczyzny, ale nie tej z rocznicowych akademii: „Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą; / Pawiem narodów byłaś i papugą”. Nie! Bo pani Barbara widzi ojczyznę twardo, tu i teraz, konkretnie:
„A kogut stoi na straży
Spogląda co rusz w górę
I wypatruje jastrzębia
Żeby mu nie porwał kurę.
W zagrodzie liczne świnie
Ochłody w błocie szukają
Ścierają szable siekacze
Oraz pokarmów szukają”.
Jak powiedział Wyspiański w „Weselu”: „A to Polska właśnie”.
Bo że Polska Winkelriedem narodów nie wspominam, bo słyszałem to dzisiaj już trzy razy. W tramwaju.
Do tej pory wzruszenia ściska za gardło i nie pozwala mówić
– Wiesław Kot