Radio Merkury, wtorek 20 grudnia 2016

Mili Państwo,
oddychamy przedświąteczną Wielkopolską. Na leszczyńskim rynku nowa atrakcja można sobie w specjalnej konstrukcji pozjeżdżać na oponach, co kosztuje 10 złotych za 10 minut. Atrakcja nazywa się chwilowo snowtubing, ponieważ język polski już dawno przestał nadążać za tym, co się dzieje w Lesznie.

Jako że niebawem kolęda, sięgamy do pisma „Głos Kapłański. Miesięcznik poświęcony sprawom duchowieństwa katolickiego” z roku 1931, który w kwestii kolędy daje jakże istotną radę: „Parafjanie często nam niby chętnie podadzą kieliszek, lecz gdy się kapłan zapomni i przekroczy miarę, szepcą sobie o podpitym, a doprawdy upitym kapłanie swoje uwagi, nie przynoszące stanowi naszemu chluby. Młodzież, gdy widzi kapłana nietrzeźwego, łatwo uchwyci fakt jako uniewinnienie swoich pijatyk i nietrzeźwości”.

Dla odmiany z pisma „Drogowskaz” z roku 1930 jakże bezinteresowne, jakże samarytańskie ogłoszenie w rubryce „Matrymonialne”: „Ciemna blondyna lat 34, średniego wzrostu, ładnie zbudowana, szczupła, zgrabna, sympatyczna, mówią, że ładna i miła, oczy jasne, natury dobrej i spokojnej, pragnie poznać starszego,  bogatego pana, którego podejmuje się otoczyć opieką i pielęgnować, gdyby był obłożnie, chronicznie  chory lub niedołężniały”.

Nieustająco trwa nasz cykl Wigilie Polskie. Czytamy pierwsze i ostatnie strony gazet, które były w kioskach 24 grudnia. Dziś – z roku 1996. Pisarka Anna Bojarska w „Sztandarze”: Piszę właśnie biografię Jerzego Urbana, którego tak nienawidziłam w czasie stanu wojennego, że najchętniej rozerwałabym go na strzępy. Odkryłam jednak, że w jakimś stopniu jest podobny do mnie”. Sąd w Lublinie zobligował Ryszarda Bendera do przeproszenia Jerzego Urbana za nazwanie go „Goebbelsem stanu wojennego”. CBOS podawał, że 54 % Polaków ocenia wprowadzenie stanu wojennego pozytywnie.

Gazety, strony ostatnie. „Dziś pornografia, jutro pedofilia” – pod takim hasłem Warszawski Komitet do Walki z Pornografią protestował przed dyrekcją RUCH-u. Dane o ilości protestujących były sprzeczne – mogło ich być od czterech do siedmiu. Świąt nie doczekał Czesław B. z Kosianki Trojanówki na Podlasiu, który w obawie przed złodziejami zamontował w całym obejściu samopały, taki rodzaj min przeciwpiechotnych. Niestety, zagapił się i nadepnął na podłożoną dopiero co przez siebie minę.

I już jesteśmy z powrotem w roku 2016. Z Ostrowa Wielkopolskiego donoszą, że – cytuję portal Wielkopolska24 – „doszło do usiłowania kradzieży w mieszkaniu przy ul. Strzeleckiej. Włamywacz dostał się do środka, jednak gospodarze nie zauważyli, żeby cokolwiek zostało skradzione”. Interpretacje tego zagadkowego faktu idą w dwóch kierunkach: albo złodziej był idiotą, albo w mieszkaniu nie było nic, ale to zupełnie nic, co opłacałoby się wynieść.

No, to ja Państwu życzę tak przez połowę: żeby Państwo zawsze mieli w domu przynajmniej jedną rzecz, którą opłaca się ukraść, ale żeby potencjalny złodziej zawsze w ostatniej chwili okazał się idiotą –
Wiesław Kot

radiomerkury

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *