Mili Państwo,
Cóż, jeżeli w porannej gazecie nie ma naszego nekrologu, trzeba umyć zęby i znowu pójść do pracy.
Jak wszyscy. Bo co z tego, iż – przykładowo – mamy dziś w Polsce Święto Służby Więziennej, skoro panowie oddziałowi muszą do pracy. Prawdziwy klawisz, taki z powołania, nie zna odpoczynku – on pilnuje osadzonych w skwar i w mróz, w deszcz i w mgłę, w upał i w zamieć. Taka to ciężka i niewdzięczna służba. A tak nawiasem, kilka lat temu zwiedzałem więzienie w Sztumie, nie jako osadzony, niestety, lecz jako dziennikarz. Od kultury. Umożliwiono mi więc spotkanie z więźniem, który był jednocześnie liderem zespołu rockowego zorganizowanego w tamtejszym zakładzie karnym. Lider żalił się, iż kompletowanie składu zespołu idzie bardzo opornie. Tłumaczył: „Wie pan, na to żeby opanować grę na instrumencie, zbudować repertuar, potrzeba trochę czasu. A tu większość wpada na chwilę – na pięć, dziesięć lat i już ich nie ma. Ja odsiaduję 25 lat, to ja mogą tu do czegoś dojść”.
Ósmy lutego – wydarzenia historyczne. Ósmego lutego w roku 1296 zamordowano króla polskiego Przemysła II i to gdzie! W Rogoźnie, niecałe dwadzieścia kilometrów od Obornik. Wstydźcie się, Rogoźniczanie! Nic wam nie pomoże, iż liceum nazwaliście teraz imieniem Przemysła II. I co z tego, że jedno z przedszkoli nosi miano „Przemysław”, skoro następne nazywa się już „Motylek”, a to trzecie ma za patrona Kubusia Puchatka. Plama pozostała.
Karygodnie zaniedbaliśmy powtarzanie obciachowych dowcipów, więc trzy zaległe:
Przychodzi stonoga do szewca, a szewc na to:
– Stonoga, ty mnie nie w – kurzaj!
– Kochanie, wprost nie mogę wyrazić uczucia, które porusza me wnętrze.
– Wiesz, słonko, ja też coś podobnego czuję. Myślę, że jednak nie powinniśmy byli popijać tych śliwek piwem.
Nastolatek zgłasza się do rodzica na tak zwaną poważną rozmowę: „- Tato, porozmawiajmy jak ojciec z ojcem!”
Kryminalna Wielkopolska, ale z roku 1935. Kartkujemy „Dziennik Poranny”. „Smutna bohaterka krwawego dramatu przy ul. Dabrowskiego, Wojciechowska, która zastrzeliła swego szwagra Gawrycha, przebywa nadal w więzieniu śledczem przy ul. Młyńskiej. (…) Jak się dowiadujemy, zachowuje się Wojciechowska zupełnie spokojnie, aczkolwiek z zachowania się jej wywnioskować można, że nie jest ona zupełnie umysłowo zdrowa”.
I jeszcze: „Od pewnego czasu pojawił się na Łazarzu nieznany oszust, który podaje się za znanego w Poznaniu adwokata Piekarskiego. Oszust ten, występując z niezwykłym tupetem, pożycza od przygodnych znajomych rozmaite sumy, przyczem zamawia łatwowiernych do „swej knacelarji”. Skutki oszustwa nie dały na siebie długo czekać. Oto od kilku dni przybywają do kancelarji mec. Piekarskiego rozmaite osoby, domagając się zwrotu pożyczonych pieniędzy. Rzecz jasna, że naiwni dowiadują się wówczas, że padli ofiarą bezczelnego oszusta. Sprawą zajęła się już policja”.
Cóż mieszkańcy dzielnicy Łazarz, zwanej czasem z paryska Saint Lazare, zawsze chętnie pożyczali i do dziś uchodzą za skrajnie naiwnych.
I wreszcie bezcenna porada z zakresu dobrego wychowania: Dobrze wychowany mężczyzna drapiąc pieska za uszami nie zagląda jego właścicielce za dekolt dłużej niż trzy minuty.
Ja przekroczyłem ten limit, więc żegnam się pospiesznie –
Wiesław Kot