Mili Państwo,
Dziś z kwiatami do solenizantów, a choćby i do Ammoniusza. Gdyby w pobliżu nie było żadnego Ammoniusza, to ciotunia Wikipedia poleca Atenogenesa. Gdyby Atenogenes nie rysował się na horyzoncie, cioteczka Wiki przekieruje nas do Woluzjana. Gdyby i Woluzjan był z jakichś powodów nieosiągalny, zawsze pozostaje jeszcze Lubart. Tylko proszę mi nie mówić, że państwo nie znają żadnego Lubarta, bo w to, to nawet dziecko nie uwierzy.
A poza tym na świecie dziś Dzień Kubusia Puchatka. „Królik zapytał: – Co wolisz, miód czy marmoladę do chleba? – Puchatek był tak wzruszony, że powiedział: – Jedno i drugie. – I zaraz potem, żeby nie wydać się żarłokiem, dodał: – Ale po co jeszcze chleb, Króliku? Nie rób sobie za wiele kłopotu”.
„To był bal, na sto par, pan wodzirej wprost szalał po sali” – zapodawał swego czasu klasyk. Nurkujemy więc w pożółkłe gazety. „Życie Poznania: tygodnik reklamowy, kulturalny, społeczny” rok 1937.
„Najmilszą atrakcją karnawałową to dancing-bridge, który się odbędzie w najbliższą sobotę, 30 stycznia w „Esplandzie” o godz. 20 zorganizowany przez Sekcję Imprez Miejskiego Komitetu Obywatelskiego do walki z bezrobociem. Zważywszy na liczną frekwencję ostatniego dancingu u Jóźwiaka (dawniej Dobski) przyjąć możemy, że najbliższa impreza, której dochód przeznacza się na biedne dzieci bezrobotnych, spotka się z żywym przyjęciem i zgromadzi jak najliczniejsze i dobrane towarzystwo. Zaznaczyć trzeba, że wstęp wolny. Dancing ten połączony będzie z tombolą wyróżniającą się bardzo cennymi fantami oraz tanim a dobrym bufetem własnym Komitetu”.
„– Jaki dziś dzień? – zapytał Puchatek.
– Dziś – odpowiedział Prosiaczek. Na to Puchatek:
– To mój ulubiony dzień”.
Czytamy dalej:
„Nieprawdą jest, że minęły już piękne dni Aranjuezu – nie powrócą co prawda wszystkie, ale odżyje jeden najpiękniejszy i jeszcze czarowniejszy. Będzie to dzień 6 lutego, dzień Balu Kupiectwa, na którym zapomni się o troskach, smutkach i o wszystkim”.
Cóż, sam, żeby zapomnieć wszystko, musiałem chadzać na wrzosowisko.
„– Powiedz, Puchatku – rzekł wreszcie Prosiaczek – co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana?
– Mówię: „Co też dziś będzie na śniadanie?” – odpowiedział Puchatek. – A co ty mówisz, Prosiaczku?
– Ja mówię: „Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego”.
Puchatek skinął łebkiem w zamyśleniu.
– To na jedno wychodzi – powiedział”.
No i to, co Puchatek powiedziałby z samego rana do mnie? „Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić”.
Staram się, Puchatku, staram się –
Wiesław Kot