Mili Państwo,
Dziś w kalendarzu, to już regularny kosmos. Cały świat – i przyległa galaktyka – świętuje Międzynarodowy Dzień Załogowych Lotów Kosmicznych, na pamiątkę lotu Jurija Gagarina. Jurij właśnie tego dnia w 1961 roku objawił się w przestrzeni międzyplanetarnej na 108 minut, powiedział „Kak priekrasno!” i wrócił. Choć radziecka prasa tak się zapędziła w opisach, jak to kołchoźnicy na polu porzucili pracę, by powitać kosmonautę, iż wynikało z tego, że Gagarin wylądował w pięciu miejscach naraz. Wieczorem w różnych punktach globu startuje Noc Jurija. Bawi się, kto żyw, obecność Lorda Vadera nie jest wykluczona.
Dziś także – i to przypomnienie raczej dla Pań, raczej… – Dzień Czystych Okien. Czyścimy je przez namaczanie, mycie octem, psikanie, ściąganie wody, wycieranie, polerowanie i posuwanie specjalnym odkurzaczem do okien. To czynność bardziej znacząca niż mogłoby się wydawać. Portal polki.pl przypomina: „Poprzez Dzień Czystych okien uwypuklamy najlepsze cechy Polaków, pokazujemy, że jesteśmy otwarci, mamy szerokie horyzonty, a uśmiechając się do słońca poprzez nieskazitelnie czyste szyby udowadniamy, jak jesteśmy optymistycznie nastawieni do świata”.
Przy okazji przedświątecznych porządków rzucamy okiem za siebie. I stawiamy twarde pytania historyczne: czym w PRL-u tak utwardzano cukrowe baranki, że jak się je gryzło, można było połamać wszystkie zęby, a choćby i mleczaki? Jak to się działo, że smakowała nam szynka, choć nie zawierała ani grama konserwantów, spulchniaczy i środków aromatyzujących? Dalej: czy ktoś kiedyś zinwentaryzował sposoby polskich gospodyń na uniknięcia zakalca w babce? I jeszcze: przecież nie zawsze udawało się kupić jaja wiejskie u tak zwanej baby. A jak jajko nie było od baby, lecz ze sklepu, to miało haniebną pieczątkę z czerwonego lub fioletowego tuszu. Że zdatne do spożycia. I teraz – co było najlepsze do zamaskowania wstydliwej pieczątki: „Zestaw pisaków Alfa 7 kolorów” czy wystarczył „Zestaw pisaków Alfa 3 kolory”. A do polewania w lany poniedziałek to co lepsze: minimalistyczne pisanki-śmigusówki z kiosku Ruchu-u czy raczej pojemnik po płynie do naczyń Ludwik. Chociaż założę się, że i tak najbardziej nośny strumień szedł z plastykowej butelki po płynie do prania o nazwie Kokosal.
No i komponujemy życzenia. Jakoś tak się przyjęło, że te które się rymują, są dwa razy bardziej serdeczne i znacznie bardziej uroczyste. Więc:
Niech słonko w Wielkanoc zaświeci
Z koszyczka obfitość niech spływa
Baranek niech biały przyleci
Zajączek uszkami pokiwa.
No, i żebyśmy się w tych przygotowaniach nie zalatali i nie zakiwali całkiem –
Wiesław Kot