Mili Państwo,
Międzynarodowy Dzień Zerowej Tolerancji dla Okaleczania Żeńskich Narządów Płciowych .Chciałem coś powiedzieć, przychylić się, zainicjować uroczyste obchody, zaproponować uliczne bilbordy, ale tutaj każda reakcja wydaje się nie na miejscu.
Przeskakujemy więc płynnym leszczem do kryminalnej Wielkopolski, konkretnie do Kleczewa, to okolice Konina. Życia w otoczeniu tak pięknych okoliczności przyrody i niepowtarzalnej nie docenił pewien 58-latek, który stanął na krawędzi z zamiarem popełnienia samobójstwa. Jego dzieje relacjonuje witryna internetowa Policja Wielkopolska. Podaje ona, iż dwaj funkcjonariusze z Kleczewa w ostatniej chwili uniemożliwili desperatowi skok w ogromną dziurę. Dziura ziała w pewnym pustostanie, na parterze i prowadziła do piwnicy. Tak na zdrowy rozum, jak by niedoszły samobójca skoczył w dziurę do piwnicy, to by sobie nabił ze dwa guzy, a potem wstał, otrzepał się i docenił uroki życia na pięknej ziemi konińskiej. A tak poprawił statystki miejscowej policji.
Płynnym leszczem przechodzimy też od prozy życia do poezji, ponieważ nie da się już dłużej usprawiedliwić faktu , iż nie zajmujemy się o 8.40 współczesną poezją polską. To po prostu skandal. Więc tomik autorki ukrytej pod pseudonimem Urszula Tom pod tytułem „Tango o zmierzchu”. No, autorka wprawdzie ukrywa prawdziwe nazwisko, ale nie ukrywa twarzy, ponieważ tomik zawiera 9 fotografii dokumentujących, jak pani Urszula tańczy tango z tym samym panem. Oboje w kapeluszu, z czego wnioskuję, iż jest to „Tango milonga”. Pani Urszula w tej samej etoli zapewne z karakułów, choć do każdego tanga zmieniała suknię. Może chciała się pochwalić, że ma więcej niż jedną. Raz tańczy na trawniku, raz w domu, na wykładzinie w pąsowe róże. Poezja z tomiku „Tango o zmierzchu” jest bajeczna. Herbert by przeczytał, by się pochlastał z zazdrości. Ale najlepszy jest życiorys Urszuli, w którym wyszczególniono wszystkie medale, które zdobią spadzistą pierś poetki, między innymi: Medal im. Piotra Borowego „Za działalność Literacką na Rzecz Ziemi Orawskiej”, Medal im. Księżnej Ogińskiej „Zasłużony dla Humanistyki Siedleckiej” oraz Medal Cepelii. Niechby Szymborska pokazała swoje medale, jak taka mądra!
Ale już opuszczamy gościnną ziemię siedlecką i przenosimy się na gospodarną ziemię wielkopolską. Prasa, dwudziestolecie międzywojenne. List od czytelnika: „Wieczorem aż ciarki przechodzą, jeśli droga wypadnie przez Zawady. Tuż za mostem znajdują się baraki, będące siedliskiem przeróżnych mętów i cór Koryntu. Z nastaniem zmroku przechodzień jest narażony na każdym kroku na zaczepki, a nierzadko zdarzają się napady. Należałoby zwrócić uwagę odpowiednim czynnikom na panujące tam stosunki. W barakach mieszka bardzo wiele dziewcząt bez zameldowania policyjnego, płacące 50 gr za nocleg i one to wywołują po części gorszące widowisko”.
Bardzo mnie zainteresowały te niegrzeczne dziewczęta, bo to już jakiś pomysł na ciekawe spędzenie wieczoru. Łaziłem pół nocy po Zawadach, ale żadna pani mnie nie zaczepiła, niestety. I cóż ja, biedny miś? Wracam do domu, w drzwiach Dorota: gdzie byłeś, ja że na zebraniu kółka filatelistycznego, ona: kłamiesz, kłamiesz, znowu łaziłeś po Zawadach, ty łajdusie, że ci nie wstyd babababab….
Na przyszłość muszę pamiętać, że tłumaczenie z kółkiem filatelistów jest już spalone –
Wiesław Kot