Mili Państwo,
Dziś Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem. Też mi uroczystość, ja takie święto obchodzę każdego dnia. Na razie bez większych efektów.
Dokształt słownikowy, literka „C”:
czastuszki – na wpół improwizowane przyśpiewki rosyjskie. Za moich czasów śpiewało się przy ognisku:
„Maja Dunia raz skazała,
szto nie nada wodki pit,
a na dwieri napisała:
bez pał litra nie wchodit”
cykady – „piewiki”, owady, które wydają bardzo przyjemne dźwięki, tak zwane cykady. Że istnieje cóś takie, dowiedziałem się w latach 80. z piosenki Maanamu „Cykady na Cykladach”. Przeżyłem swoisty szok. Maanam był wówczas zespołem, który dawał głos punkom, śmieciom, które ledwie przeżywały do jutra, z odpadów. A tu muzycy afiszują się, że spędzili wakacje na greckich wyspach, co dla przeciętnego słuchacza ich „punkowych” kawałków było wydarzeniem ze sfery magii. No tak, a nie tak dawno zobaczyłem w telewizji Korę wyfiokowaną jak pańcia, w dodatku z pudlem wprost od psiego fryzjera. I nie słyszałem, żeby jakiś były punk podniósł kwestie, że coś tu nie gra. Buntownicy mają jednak strasznie krótką pamięć…
Przegląd prasy. „Kurier Poznański”, rok 1915. Kronika sądowa:
„Przed poznańską pierwszą izbą karną odpowiadał wczoraj mistrz kominiarski, p. Bielawski z Poznania, jako oskarżony o obrazę armii niemieckiej. Oskarżony wracając pewnego dnia od pracy w swym obwodzie kominiarskim w Górczynie wstąpił po drodze do restauracji, Kammlera na Wildzie, gdzie grono Niemców opijało nadeszłą właśnie wiadomość o zwycięstwie wojsk niemieckich na Mazurach. Oskarżony miał się ujemnie wyrazić o wojsku i oficerach niemieckich, zarzucając im rozmaite nadużycia. Gdy go zapytano, z jakiej racji sobie na to pozwala, oświadczył: „Mogę to udowodnić, bo dowiedziałem się o tem z ust naocznych świadków”. Obecni Niemcy czuli się oburzeni i niedługo byłoby doszło do starcia czynnego, lecz obawiano się dotknąć zwalanego sadzami ubrania kominiarskiego. Wydalono go więc z lokalu i następnie doniesiono o zajściu policji. Prokurator wniósł o rok więzienia”.
Ciągle wracamy do pierwszych lat 90-tych, do mitów założycielskich III RP.
Pracownicy Biura do spraw Kombatantów działającego przy Ministerstwie Pracy i Polityki Socjalnej stwierdzali, że kombatantów w naszym kraju, pół wieku po wojnie, ciągle przybywało. Do Biura zgłosiła się lekarka z Ostrołęki, która twierdziła, że w czasie wojny leczyła partyzantów i przeprowadzała skomplikowane operacje. Okazało się, że pod koniec wojny pani doktor miała 7 lat.
Technik budowlany z Lublina sprowadził z Niemiec bez cła: Audi 80, Alfa Romeo, Forda Sierrę, Opla Kadetta i dwie Mazdy. Z ulgi celnej skorzystał, ponieważ zarejestrował prywatny Kościół Boga Miłosiernego.
A że dziś poranek poniedziałkowy, więc żart szkolny.
Właśnie w poniedziałek na pierwszej lekcji Jaś traca kolegę z ławki.
– Która godzina?
– Dwadzieścia po ósmej.
– O holender, ale się ten tydzień wlecze.
Cz Państwo mają to samo, co Jaś. Bo ja tak –
Wiesław Kot