Mili Państwo,
Cóż, czwarty stycznia dzień jak co dzień, a nie jak pamiętny czwarty stycznia roku 2011, który przeszedł do historii tym, że właśnie tego dnia telewizyjna Jedynka wyemitowała dwutysięczny odcinek serialu „Klan”.
Kryminalna Wielkopolska, Konin. Otóż w sklepie na ul. Przyjaźni zatrzymano 29-latka z gminy Golina, który ukradł alkohol za blisko 150 zł. Został ukarany 500 zł mandatem – podaje konińska policja. Ten sam mężczyzna w tym samym sklepie ponad godzinę później ponownie został zatrzymany na kradzieży alkoholu. Tym razem na kwotę już tylko 95 zł. 0, to było już trochę mniej ambitne. Ale ponownie został ukarany 500 zł mandatem. No tak, ale jak 29-latek z gminy Golina jest w plecy na 1000 złotych, to za co on, biedak, kupi teraz niezbędne napoje wyskokowe? Może wprawdzie iść do pracy i zarobić, ale ja na jego miejscu zjawiłbym się w sklepie na ulicy Przyjaźni po raz trzeci. Ostatecznie do trzech razy sztuka.
Z kronikarskiego obowiązku podaję, iż na stacji paliw w Osieczy Pierwszej , w Konińskiem kierowca Nissana zatankował paliwo na sumę 80 złotych i odjechał nie płacąc. Po czym na tej samej stacji kierowca bmw zatankował za 200 złotych i odjechał nie płacąc, a po nim kierowca dodge’a pomknął w siną dal, bo miał już darmową benzynę z Osieczy Pierwszej za 170 złotych. Na miejscu właścicieli stacji benzynowej w Osieczy Pierwszej zastanowiłbym się, czy tankowanie bez płacenia to nie jest czasem obyczaj ludowy ziemi konińskiej.
Wielkopolski karnawał, lata dwudzieste, lata trzydzieste. W muzyce dancingowej królowały najnowsze trendy: fokstrot, shimmy, charleston, tango, zwłaszcza w stylu Rudolfa Valentino, uchodziło za nieprzyzwoite. Ulubionym lokalem dancingowym poznaniaków był Palais de Dance, przy ulicy Piekary – dziś w tym miejscu jest restauracja meksykańska Czerwone Sombrero – gdzie bawiono się do świtu, by spuentować noc w jednej z pobliskich śniadalni.
A skoro o lokalach, w których w czasie karnawału będziemy zapewne bywali częściej niż zwykle, to porada z zakresu dobrego wychowania, pochodząca z pierwszego po wojnie podręcznika dobrych manier pod tytułem „Grzeczność na co dzień” autorstwa Jana Kamyczka z roku 1956 r. Kamyczek stawia pytanie: „Czy wolno przyjść do
restauracji z własną szynką, przysiąść się do obcych ludzi, zamówić bułki i zrobić sobie kanapki, a potem wyjąć z torby owoce i je skonsumować?” I Jan Kamyczek sam sobie odpowiada: „Oczywiście przysiąść się do obcych ludzi wolno, bo przecież w restauracjach przeważnie nie ma wolnych miejsc. Kanapek z własną szynką nie należy jeść tylko w kawiarniach. Własne owoce można zjeść wszędzie”.
A dzisiaj dosiadł się do Państwa z własną szynką –
Wiesław Kot