Mili Państwo,
Bo nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale w trójkącie Stęszw-Mosina-Komorniki, czyli w Wielkopolskim Parku Narodowym ptaki śpiewają na całego. A jak w pole wyjeżdżają traktory zaprzężone do pługa – jak powiada klasyk: Traktory zdobędą wiosnę – to mobilizują się nawet skowronki. I wszystko pięknie słychać, o ile nasze F-16 nie odbywają akurat lotów ćwiczebnych, oczywiście.
Ale na okoliczności przyrody uczmy się patrzeć przyszłościowo, bo one rzutują na przyszłość. Jak w przysłowiach. Przysłowiom – tradycyjnie – mało, że mówią jak jest. Przysłowia z miejsca zapewniają nas, jak będzie: „Gdy w marcu mgły bywają, w lecie burze przeszkadzają”; „Marzec, czy słoneczny, czy płaczliwy, listopada obraz żywy”; „Marca obraz wierny, to miesiąc październy”. No więc, jeżeli w październiku odezwą się skowronki, od razu Państwu przypomnę: E tam, już w marcu mówiłem, że zaświergoczą.
I tu się nasuwa obrazek przecudnej urody, który wyłowiłem z tomika poetyckiego Krystyny Pydy pod tytułem „Coś nie tak” z zeszłego roku. Pani Krystyna pisze pod Lublinem, też o wiośnie, a wiosna wygląda tu tak, cytuję:
„Wyjechał rolnik/ konikiem w pole/ Zaprzągł go do pługa/ i orze rolę/ a za nim wrony/ spacerują i dziobami robaki wynajdują/ Kiedy je zaorał/ brony przypina/ które ciągnie biedna szkapina/ Zmęczony pod gruszą/ na miedzy siada/ a tymczasem konik siano zajada”. Boże, jeszcze tylko Chełmońskiego brakuje, żeby to namalował. Cóż, zdecydowanie rozważam przeprowadzkę w Lubelskie.
No tak, ale nie wszędzie rozpościera się wiosenna sielanka. O czym najlepiej wiedzą funkcjonariusze w trakcie czynności operacyjnych na kierunku narkotyki. Z tym, że jak tropią, to już wytropią. Bo na przykład w takim Jastrowiu wytropili producenta, który na plantację marihuany wynajął i zaadoptował całą willę. I do końca łudził się, że nikt w Jastrowiu się o tym nie dowie. Wiadomo, Jastrowie to miasto biznesu, każdy zalatany od świtu, kto by się tam dziwił, po co bezrobotnemu cała willa i skąd na to ma? To nie Manhattan, gdzie każdy każdemu zagląda w gary. A znowu w Lesznie policjanci wytopili, iż pewien kierowca, zatrzymany do rutynowej kontroli, transportuje narkotyki w – cytuję – „własnej bieliźnie”. Cóż, wpadł na własne życzenie. Gdyby transportował narkotyki w cudzej bieliźnie, gliny nigdy by go z narkotykami nie złapały.
To zupełnie jak w „Dzienniku Poznańskim: piśmie politycznym” z roku 1931, czytam: „Sąd okręgowy rozpatrywał dziś sprawę dwóch notorycznych złodziei: 13 razy karanego Głowackiego i Kardasza, również posiadającego bogatą przeszłość kryminalną. Akt oskarżenia zarzuca im kradzież z jednego ze sklepów galanteryjnych 75 torebek damskich i 14 brzytew. Obaj oskarżeni nie przyznali się na rozprawie do winy, twierdząc, że towary kupili na własny użytek”.
Ale żeby nie kończyć kroniką policyjną, lecz morałem, zacytujmy poetę: „Strzeż się popełnienia morderstwa. Prowadzi ono do kradzieży, a stąd tylko jeden krok do kłamstwa”.
Pod czym podpisał się Julian Tuwim i
Wiesław Kot