Mili Państwo,
dziś Światowy Dzień Godzenia Się. Mnie na przykład najtrudniej pogodzić się z własną nadwagą, zarobkami i poziomem umysłowym. Od lat, uparcie nie chcą podejść do płota.
Prasa wielkopolska uparcie odkrywa przed nami zaskakujące strony naszego regionu. Choć jednocześnie pozostawia niedosyt. Leszczyńskie „ABC” informuje: „Jeśli w letnie popołudnie, spacerując po lasach Karczmy Borowej, zobaczycie – podkreślam od siebie – kilku mężczyzn ubranych od stóp do głów, w maskach na twarzach, z mieczami w dłoniach, wykrzykujących obco brzmiące słowa, to będą to… zawodnicy kendo”. Niedosyt bierze się stąd, że gazeta nie wskazuje, co robić, gdy w lasach leszczyńskich natkniemy się na kilku mężczyzn nie ubranych od stóp do głów, a przeciwnie, wykrzykujących niezrozumiałe wyrazy. A nie byliby to ani zawodnicy kendo, ani grzybiarze.
Z serii: zapomniane wynalazki Wielkopolan. Rok 1967, żniwa. Niebywałą inicjatywą wykazał się PSS „Społem” z Koła. Jak jakiś wiejski sklep był akurat w remoncie – a był co drugi – „Społem” stawiało obok wysłużony autobus „San” i z niego sprzedawało produkty spożywcze. Genialne!
Wynalazkiem roku 1972 był koncentrat kawy o nazwie „Espresso”, wyprodukowany w poznańskich zakładach „Amino”. Nowość polegała na tym, że „Espresso” była mieszanką ekstraktu kawy naturalnej, importowanej, której zawsze brakowało i naszej, zbożowej. Pół na pół. Tak też smakowała. Rewelacja!
I jeszcze wielkopolski wynalazek znany na całym świecie. Wódka „Wyborowa”, sztandarowy produkt Poznańskich Zakładów Spirytusowych. W 1972 roku, trafiała właśnie do 67. kraju. Żadnego polskiego produktu nie eksportowaliśmy do tylu państw – z wyjątkiem filmu „Wielka podróż Bolka i Lolka”. Chapaux bas!
Z cyklu: skrzydlate słowa. Najsłynniejsza i najbardziej dochodowa polska reklama: Cukier krzepi! Ułożył ją Melchior Wańkowicz dla Związku Cukrowników Polskich w roku 1931 r. Zarobił na niej po 5 tys. złotych od słowa, czyli po 500 przedwojennych dolarów. To nie dawało spać kolegom-pisarzom przez całe lata. Ireneusz Iredyński zgłosił się w latach 70-tych do komitetu przeciwalkoholowego z ofertą genialnego dwuwyrazowego hasła wymierzonego w picie. Za bajońską sumę: dwóch tysięcy od słowa. Spisano umowę: pisarz najpierw dostanie pieniądze, a dopiero potem zdradzi hasło. Iredyński wypalił: „Wódka szkodzi!”. A forsę z honorarium przepił w barku hotelu Bristol.
Jeszcze tylko na chybcika przysłowie sierpniowe: Czego sierpień nie dowarzy, tego wrzesień nie doparzy. Przysłowie, jak to przysłowie, nie podaje, co konkretnie będzie niedowarzone i niedoparzone. I niech tak pozostanie –
Wiesław Kot