Mili Państwo,
Imieniny Abundancji, Aldaryka i Basjana, ale to wszyscy wiedzą. Z ważniejszych rocznic – 19 stycznia w roku 2008 odbyły się wybory parlamentarne na Wyspach Owczych. Ale to tez wszyscy wiedzą. Ach, i byłbym zapomniał – w roku 1999 – Powołano Instytut Pamięci Narodowej.
Kryminalna Wielkopolska. Portal Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu podaje wskazówki, jak nie należy się zachowywać, kiedy ma się przy sobie narkotyki, a w pobliżu znajdzie się patrol policji. Przykładowo – nie wolno na widok radiowozu gwałtownie zatrzymywać się i zawracać. Bo na przykład w Kłodawie pewien 19-latek, czytamy na portalu Komendy Wojewódzkiej, „widząc nadjeżdżający radiowóz zatrzymał się, a następnie pośpiesznie zawrócił. Mundurowi postanowili bliżej przyjrzeć się mężczyźnie. Podczas legitymowania okazało się, że 19-latek posiada przy sobie zabroniony susz roślinny, którym jest marihuana”. No więc – niesiesz zabroniony susz roślinny, nie zawracaj z raz obranej drogi.
Dalej. Wieziesz zabroniony susz roślinny, nie wskakuj do rzeki, zwłaszcza zimą. Bo na przykład we wsi Dobrzyca niedaleko Piły, do rutynowej kontroli nie zatrzymał się samochód na poznańskiej rejestracji. Nie tylko się nie zatrzymał, lecz wręcz przeciwnie, kierowca dał po rurach. Nie tylko dał po rurach, ale i skręcił z szosy w pole. Nie tylko skręcił w pole, ale i porzucił samochód – oczywiście wypakowany zabronionym suszem roślinnym – i rzucił się pędem w las. Nie tylko rzucił się pędem w las, ale też próbował przepłynąć pobliską rzekę, która tak się składa nie była jeszcze całkiem zamarznięta. Życie uratował uciekinierowi pies tropiący, który naprowadził funkcjonariuszy na obywatela, który już z lekka sztywniał, bo był całkiem przemoczony i w bardzo złym humorze. Cóż może wziął na serio refren arcypopularnej piosenki „Rzeki przepłynąłem góry pokonałem”.
Karnawał, ale my nie idziemy na skróty i sięgamy w głąb, do roku 1936. Pismo „Życie Poznania” wyznacza balowiczom azymut:
„Kilka kroków od serca Poznania, czyli na placu Wolności, tętni szampańskiem życiem „Indra”. Z daleka już wita przybysza ognisty jazz Popiałkiewicza, a lśniąca strzała elektrycznego wabika wskazuje na wejście do lokalu, gdzie panuje beztroski nastrój radości. Zabawę przeplatają frapujące występy artystyczne, po których znów muzyka porywa wszystkich w wir tańca. Kto raz bawił się w „Indrze”, zrozumie dlaczego trudno opuszczać ten lokal przed świtem”.
I nasz kącik poezji współczesnej. Z tomiku Marii Krajewskiej „Czas przystaje na chwilę”, wydanego w Łomiankach, trzy lata temu, ale poezja nie zestarzała się ani trochę, bo proszę posłuchać:
Terapia wyciszenia
Wśród przyjaznych
Dźwięków dnia
Falowań błękitu
Drgań powietrza”
Cudowne, cudowne. Ja też życzę państwu na dziś falowań błękitu i drgań powietrza. I nie musi to być od razu orkan Barbara –
Wiesław Kot