Mili Państwo,
Dziś 12 stycznia, dzień brzemienny w rocznice. My jednakowoż przypomnijmy tylko tę, która dotyczy Poznania. Otóż pamiętnego 12 stycznia roku 2010 w Olkuszu odnaleziono jedyny w polskich zbiorach obraz Claude’a Moneta „Plaża w Pourville”, skradziony z Muzeum Narodowego w Poznaniu we wrześniu 2000 roku. Tej rocznicy nie obchodzilibyśmy do tej pory, gdyby złodziej odrobinę bardziej przykładał się do roboty. Otóż, kiedy pani salowa zwyczajowo pochyliła się nad krzyżówką w gazecie, wyjął on oryginał z ramki, a w jego miejsce wstawił marną kopię. I wszystko byłoby w porządku, do dziś podziwialibyśmy tę podróbę, gdy nie to, że rabuś się spieszył, bo a nuż pani salowa odgadnie hasło w krzyżówce po trzech minutach, a nie – jak zwykle – po dziesięciu. I upchnął tę kopię jak cię mogę. Po kilku dniach pani salowa zobaczyła, że jeden rożek obrazu jest dziwnie wygięty i wyłazi z ramy. Z miejsca pobiegła powiadomić: „Panie kierowniku, rożek się jemu odlepił. Temu obrazu”.
Karnawał mamy, więc bale. A że nie my pierwsi w Poznaniu balujemy, przypomnijmy zacne imprezy przedwojenne. Gdzie? Oczywiście w salach hotelu Bazar. Znalezienie wolnej sali na bal w karnawale graniczyło z niemożliwością. Na zaproszenia drukowano nazwiska co znamienitszych gości, co podnosiło rangę imprezy. Choć później w sprawozdaniach czytaliśmy, cytuję: „Bal udał się znakomiecie, choć materialnie wykazał jednakowoż deficyt”. Do historii przeszedł Pierwszy Reprezentacyjny Bal Korporacyjny, to znaczy wspólny bal wszystkich korporacji studenckich w Poznaniu, na który 17 lutego 1935 roku stawiło się tysiąc osób. Co jednakowoż nie wszystkim przypadło do gustu. Stanisław Krokowski, samorodny poeta z korporacji Chrobria rymował: „Dym, zgiełk, ściski, piski/ Młode babcie hochsztaplery/ Letnie piwsko, czysta whisky/ Foksteriery, fordansery…/ Brudne ręce i sumienia/ Zadzierżyste, sztuczne loki,/ W kółko, w kółko, bez wytchnienia, / Potem w bok i w przód dwa kroki/ Bufet: Mania je sałatkę/ Felus chla gorący grog/ Taki bal, jak mkocham „tatkie”/ To jest chyba raz na rok”.
I zaległe złote myśli damskie, jak było obiecane. Zmieszczą się trzy:
„Jadą, jadą spekulanci/ Łza się w oku kręci./ Jeszcze Polska nie zginęła / Póki są klienci” – Agnieszka Osiecka rok 1983.
„Obecnie wszystkie stoimy twardo i pewnie na gruncie umożliwiającym nam niedopuszczenie do zarazy, której na imię mężczyzna” – doradczyni Jej Ekscelencji w filmie „Seksmisja” rok 1984.
„Społeczeństwo składa się z przypadkowych jednostek, wciąż nie można mieć do niego zaufania” – pani poseł Halina Nowina-Konopczyna w wystąpieniu sejmowym, rok 1992.
Zapodawał przedstawiciel przypadkowego społeczeństwa –
Wiesław Kot