Przedwczoraj padłem o dziesiątej wieczorem wyłączywszy telefon. Wstałem o czwartej i piszę sobie spokojnie dla Twojego Stylu. Koło szóstej zerknąłem na telefon, a tam fura nieodebranych połączeń. Klikam w Internet i – no tak. Kończy się pewien rozdział…
O szóstej z minutami nadawałem już przez telefon, bo jak włączyłem natychmiast się rozdzwonił, do TVN24. O siódmej pod kamienicę zajechało Radio Merkury i wspominaliśmy Mistrza na żywo. A potem to już się potoczyło. Jak wszedłem do TVN-u, to tym razem nikt zwyczajowo nie pytał: Kto umarł? Polsat:
Między wspomnieniami podyktowałem Dorocie tekst dla Przewodnika Katolickiego, bo musiał być natychmiast. Ale znalazłem chwilę, by w tym kołowrocie zajść do franciszkanów i westchnąć za duszę śp. Andrzeja. To, co my tu widzimy na obrazach, on ma teraz w realu.:
Poza tym – pozazdrościć. Pięknego wieku, sprawności umysłu i doskonałej formy do ostatniej godziny. Jeszcze dwa tygodnie temu na Festiwalu w Gdyni udzielał wywiadów, ze swadą, energią… Przypomniałem sobie nawet, że jakieś dziesięć lat temu w tejże Gdyni wręczałem Mu nagrodę w jakimś kolejnym wygranym plebiscycie. Ja w Jego wieku, o ile dożyję, w co wątpię, będę pewnie galaretą bez pamięci.
Do magazynu filmowego w Radiu Merkury wstawiliśmy scenę podpalania szklaneczek ze spirytusem z „Popiołu i diamentu”. Od tamtych czasów nikt niczego lepszego nie nakręcił…:
No i Hasior. Tym razem wyjątkowo w temacie.: