To już dziesięć lat jak się Niemen wziął i zawinął. Zrobiłem z nim kiedyś wywiad. Ale nie poszedł do druku. Był słaby, beznadziejny. Wolę pamiętać, że to z mojej winy. Ale też pamiętam, jak artysta mówił: „- Tak naprawdę w PRL-u było tylko dwóch prześladowanych artystów. Jeden to Stan Borys, a drugi – ja.” Wolę go pamiętać choćby z tego, jak sam ze sobą śpiewa na głosy: „Jołoczki sasonoczki”.