Na Szlaku Orlich Gniazd są wprawdzie okazałe zamki, jak ten słynny w Ogrodzieńcu:
Albo jak ten – nie pamiętam gdzie:
Ale gdzie im tam do zamków współczesnych, które wzniesiono w wiosce obok:
Albo do takich sadyb, których w pełnej harmonii strzeże rottweiler z sarenką (na razie z plastiku):
Okoliczna agroturystyka oferuje pełen paletaż usług. Dorota poszła do sklepiku po colę i stwierdziła, że usługa wymieniona na szyldzie jako druga powinna być częściej udostępniana:
W okolicy także nasz Papież. Wprawdzie całkiem niepodobny – za to już „Wielki”. Nawet bez dekretu Stolicy Apostolskiej.:
Tymczasem zrobił się Kraków. Śródmieście. Cóż, nie wszystkie zabytki trzymają się tak dobrze jak Wawel:
We wsi Mogiła (obok Nowej Huty) chrześcijaństwo – mimo historycznego opactwa cystersów – zmuszone jest zejść do podziemia:
I któż ma je wesprzeć? Ja, tylko ja.:
Komentator na witrynie Polityce.pl: „… w naszej Ojczyźnie zaczyna się proces kanibalizmu moralnego i duchowego”.
Głos Wielkopolski, ogłoszenia: „Agencja ochrony zatrudni na umowę o pracę pracowników z grupą inwalidzką”. Co ciekawe, nikt nie chce zatrudnić niepełnosprawnych np. jako pracowników warsztatu samochodowego.
W telewizji wypowiada się dziennikarz Faktu: „Marta Grycan wmawiała wszystkim, że kocha swoje rubinowskie kształty”
Gender wiecznie żywy. Abp. Jędraszewski wystosował list pasterski do licznych parafii po tym, jak w pewnej szkole w Bełchatowie nauczycielka kazała chłopcu założyć sukienkę na potrzeby szkolnego przedstawienia, a ten nie chciał i się rozpłakał. Widocznie to najcięższe przestępstwo w diecezji, bo arcybiskup nie pisze listów w sprawie morderstw, gwałtów, bezrobocia, a nawet w związku z pijanym motorniczym tramwaju. Komentarz na Fronda.pl: „I mowi to facet, ktory codzien ubiera sie w sukienke”.
Na sen:
Radiowy Teatr Sensacji: „A nie mówiłam”, „Dreszczyk”, „Etos grabarza”, „Kocie oczy”, „Lustro”.
Teatr Polskiego Radia: Stefan Grabiński „Ślepy tor”.
Teatrzyk Zielone Oko „Zaginął Joe”.
Larry Carlton & Tak Matsumoto „Take Your Pick” (2010). Gitarzysta jazz-rockowy, Larry Carlton, grywał jeszcze jako muzyk sesyjny z mnóstwem najlepszych. Tym razem w duecie z legendą japońskiej gitary. Grają w stylu, który znawcy określają jako „simpatico”. Grzeczne solówki na przewidywalnym podkładzie. Nie wchodzą sobie w drogę. Włączony tryb relaksacyjny:
J.S. Bach „Suites For Solo Cello”. Pierre Fournier nagrywał to, gdy ja przychodziłem na świat. Ta bachowska wiolonczela zawsze kojarzyła mi się – nie wiedzieć czemu – z zimą, mrozem, potężnymi zaspami. Czekałem więc na te śniegi, aż to sobie odtworzę. Na razie się nie doczekałem, a przecież Bach nie może czekać. Żeby było zabawnie za czasów Bacha różnica między skrzypcami, altówką i wiolonczelą była umowna. Istniało mnóstwo instrumentów pośrednich. Poza tym za czasów Bacha te suity grano na violoncello da spalla, czyli na wielkich skrzypcach zawieszonych paskiem na barku. Ale i tak brzmią jakby wykonywały partie organowe:
W sprawie sukienek. Ludzi zawsze się potrafią przyczepić. A przecież nasi piastowscy przodkowie nosili coś w rodzaju sukni.
W ogóle to księży się czepiają, nie wiem dlaczego. Ja na przykład, bardzo cenię Ignacego Krasickiego (nie dlatego, że mieszkał w Lidzbarku Warmińskim). Otóż, gdy był młodym księdzem w Warszawie ( ale nie na parafii), po stolicy krążył taki wierszyk na jego temat:
„ten miły księżyk mszy nigdy nie miewa
tylko z damami sursum corda śpiewa”
Co to, już śpiewać nie wolno?
A Bolesław Prus był kiedyś zaproszony na plebanię. Proboszcz wymyślił, że gość winien mieć odpowiednie towarzystwo do kulturalnych rozmów. Zaprosił więc miejscowe – wysoko urodzone – damy.
Prus wchodzi na plebanię, widzi damy… I woła:
„O, to taki ksiądz?!”
Co to, już parafianek zapraszać nie wolno?
A te współczesne pałace to mają jeden powtarzalny element. Kolumny!
Z reguły cienkie, rachityczne, równe jak karnisz.
Gdy zobaczyłem raz takie w stylu greckim, to pomyślałem – oto wielkość i harmonia.
Ale chyba nic nie przebije palmy na rondzie de Gaulle’a w Warszawie. Zresztą w lipcu tak źle nie wygląda.
Polska architektura współczesna zaskakuje, uczy i bawi. Ażur betonowych, odlewanych płotów pozwala myśleć, że Radżastan jest tu. Gdzieś blisko. Mój kraj taki piękny (niczem plastikowa natura sarny i psa)!