Popołudnie w Lubece.:
Trzaskają tę swoją słynną bramę na wszystkim.:
Oczywiście w domu braci Mannów. Mówię do pana biletera: „Bitte zwei Eintrittskarten”. Odpowiada: „Ależ proszę bardzo!”:
Miasto nad „ganz gemutlich”.:
Takoż pobliskie Travemunde, taki tutejszy Sopot. Tylko strasznie duje. Jak dwa tygodnie temu w Rewalu, nie przymierzając.:
Odsłuchane w samochodzie. Agata Christie „Tajemnica bladego konia”. Późny kawałek (1961), już nie ta ręka. Przegadane, wlecze się.:
Ale pora wracać do pensjonatu pod Hamburgiem. W telewizji oczywiście – Karel Gott.: