Po cóż ci, kochanie, wiedzieć, że do lasu…

O świcie 10 kilometrów po lasach. Wymknąłem się z domu po cichu. Jak wróciłem, Dorota, biedactwo, jeszcze spała. Co z tą kobietą zrobiła bezlitosna harówa w bibliotece…
W lesie: Michał Urbaniak Group (z Adamem Makowiczem i „Małym” Bartkowskim) „Live”.
Jak też – F. Forsyth „Szepczący wiatr”, o tym, jakim idiotą był gen. Custer zanim go zaciukali Czejenowie.

Zostałem poproszony, by – jako krytyk filmowy – uczestniczyć w otwarciu Eko-Marketu na poznańskim Piątkowie. Mam wzrost Polańskiego, za to tuszę Hitchcocka. Czyli jestem antyreklamą zdrowej żywości. Przed kamerami lokalnej telewizji musiałem się więc zarzekać, że kończę z piątym grzechem głównym („Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu”) i wracam na drogę cnoty, czyli do stoiska z szarańczą i korzonkami.

Wczoraj w markecie wszedłem do boksu z napisem „Usługi szewskie. Zegarki – wymiana baterii.” Szewc otworzył kopertę, dźgnął szedłem w bateryjkę, po czym powiedział, że takiej na wymianę nie ma. Zamknął, oddał. Patrzę, a zegarek chodzi. To jakaś ściema z tą wymianą baterii – nie wystarczyłoby zatrudnić paru szewców z szydełkami?

Cd. feng shui. Teraz przynajmniej wiem, dlaczego moje życie jest pasmem katastrof:
„Nie jest dobrze, gdy w sypialni ustawia się regały z książkami, trzeba więc unikać tego rozwiązania, jeśli tylko się da. Wyjątek to przyjemne czytadło do poduszki.” („Porady babuni”, op. cit.)
W pokoju, gdzie pracuję (no, bez przesady…) i śpię, stoją trzy wypasione regały z książkami, a tomiska się z nich wylewają. Biurko stale zarzucone. Jak piszę, to nawet poszczególnych woluminów nie odkładam na miejsce, tylko przesuwam na stertę, która piętrzy się obok fotela. I stąd moja – powiedzmy to jasno – choroba psychiczna, która nasila się z każdym rokiem. Ostra bukinoza.

Po południu Puszcza Nadnotecka i okoliczne siedziby ludzkie.

W Obrzycku na murze napis, który jest także moim życiowym drogowskazem.

Obrzycko: z ogłoszeń parafialnych.

Obrzycko once again. „W małym kinie nikt już nie gra dzisiaj na pianinie…”

Wronki. Chluba miasta (prócz Amiki, naturalnie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *