Piotr Stankiewicz „Sztuka życia według stoików”

Piotr Stankiewicz „Sztuka życia według stoików”:

Wykład stoicyzmu. Filozofia, poradnik, terapia. Przydałby się tym neurastenikom, o których czytywałem ostatnio w książce pani Grochowskiej. Mnie naturalnie także. Praca obszerna, czytam po kawałku, kontemplacyjnie, jak podręcznik. Pierwszy fragment.
Cytaty:

W zdecydowanej mniejszości jest to, o czym z góry wiemy, jak się potoczy – normą jest mniejsza lub większa doza niepewności. I właśnie w tych rzeczach nierozstrzygniętych z góry, w tych półcieniach i w ciemnych zaułkach, najjaskrawiej widać kluczową rolę wyobrażeń. Wyobraźmy sobie, że idziemy odebrać wyniki badań lekarskich. Póki nie dostaniemy ich do ręki, nie wiemy jeszcze, na co jesteśmy chorzy, ale myśl o tym, że może to być rak albo czarna ospa, potrafi nam skutecznie zepsuć nastrój. Zwróćmy jednak uwagę, że nic się jeszcze nie stało. Stanie się – być może – w przyszłości i wtedy będziemy się musieli z tym zmierzyć. Jak na razie, nie ma żadnego zła, jest tylko wyobrażenie, że zło może przyjść. I właśnie owo wyobrażenie decyduje o tym, czy jesteśmy szczęśliwi i spokojni, czy nie. Koperta z naszymi wynikami ciągle leży w szufladzie u lekarza – jedyne, co mamy, to nasze wyobrażenie o jej zawartości.

Wyobrażenie o jutrzejszym wydarzeniu potrafi nam skutecznie zniszczyć dzisiejszy spokój.

Sztuka życia jest bowiem sztuką właściwego zarządzania wyobrażeniami. I nie będzie szczęśliwy ten, kto ucieka od odpowiedzialności za nie, kto gdzieś na zewnątrz szuka winnego za swój niepokój lub smutek. Winni jesteśmy zawsze my sami, a błąd jest zawsze ten sam: zrzeczenie się odpowiedzialności za własne myśli. Stwórzmy więc pierwszą zasadę: za każdym razem, kiedy jesteśmy nieszczęśliwi, szukajmy przyczyny w naszych wyobrażeniach. Nigdy na zewnątrz, zawsze w sobie.

To w fałszywych wyobrażeniach, a nie w faktach, tkwi zło, co więcej, możemy powiedzieć, że fałszywe wyobrażenia po prostu tworzą nieszczęścia.

Starożytni Rzymianie używali pięknego wyrażenia ultimam manum imponere, które w dosłownym tłumaczeniu znaczyło „przyłożyć ostatnią rękę”. Odnosiło się ono do nadawania ostatecznego kształtu utworom literackim. „Przyłożyć rękę po raz ostatni” znaczyło wprowadzić ostatnie poprawki, nadać dziełu ostateczny kształt przed wypuszczeniem go w świat.

Wszystko, co się dzieje w naszych głowach, wymaga naszego potwierdzenia i zgody. Co szczególnie ważne, zależy od nas wszelka złość, smutek i wszelkie nieszczęście. To od nas zależy, czy są one w nas obecne, i w naszej mocy jest je usunąć. Innymi słowy: jeżeli czujemy się nieszczęśliwi lub smutni, czujemy się tak wyłącznie z własnej winy. Przyczyny wszelkiego nieszczęścia leżą tylko i

Jeśli chcemy żyć dobrze i szczęśliwie – musimy skoncentrować się na tym, co od nas zależy. Wszystkie nasze myśli, całą energię i całe działanie musimy zogniskować na rzeczach od nas zależnych. Wobec rzeczy niezależnych powinniśmy być obojętni, nie przejmować się nimi i nie troszczyć się o nie – powinniśmy je uważać za nieistotne.

Nie powinniśmy zbyt wiele myśleć o tym, czy jesteśmy, czy nie jesteśmy bogaci, sławni i zdrowi. Powinniśmy raczej skupić się na tym, czy jesteśmy, czy nie jesteśmy odważni i samoświadomi, czy żyjemy w sposób harmonijny i autonomiczny, czy jesteśmy rozsądni i przewidujący. Są to rzeczy od nas zależne i to one domagają się od nas uwagi i energii.

Możemy tego nie zdobyć, a wówczas czeka nas rozczarowanie, smutek i ból. Wylądujemy na podrzędnym i kiepsko płatnym stanowisku z poczuciem, że przecież należą się nam godności profesorskie i ministerialne tytuły. I jest to wielkie źródło cierpienia, nieszczęśliwości i smutku – szlaban, który sami sobie stawiamy na drodze do szczęścia i pokoju ducha.

Jeśli założymy, że szczęście jest możliwe powyżej pewnej określonej sumy, szybko pobłądzimy: nie będziemy bowiem w stanie ustalić, ile ona wynosi.

Mówiąc krótko: we wszelkich zdarzeniach trzeba dostrzegać przede wszystkim to, co jest od nas zależne. Rzeczy niezależne powinny zawsze pozostawać na dalszym planie.

Nie mówmy więc: „Chciałbym wygrać mecz!”, tylko: „Chciałbym zagrać najlepiej, jak potrafię!”, nie: „Chciałbym być sławnym muzykiem!”, tylko: „Chciałbym jak najlepiej przygotować się do dzisiejszego koncertu!”, nie: „Chciałbym nie chorować!”, tylko: „Chciałbym dbać o moje zdrowie!”. Wszelkie nasze doświadczenia i zamierzenia powinniśmy sobie przekładać na ten język i na te kategorie. Stoicy zapewniają nas, że zawsze można dokonać takiego przekładu i że zawsze będzie on z korzyścią dla nas.

Nie mówmy więc: „Chciałbym wygrać mecz!”, tylko: „Chciałbym zagrać najlepiej, jak potrafię!”, nie: „Chciałbym być sławnym muzykiem!”, tylko: „Chciałbym jak najlepiej przygotować się do dzisiejszego koncertu!”, nie: „Chciałbym nie chorować!”, tylko: „Chciałbym dbać o moje zdrowie!”.

Można więc powiedzieć, że stoicyzm jest sztuką zarządzania tym, co od nas niezależne, za pośrednictwem tego, co od nas zależy.

Nie ma stoicyzmu bez racjonalnego myślenia i bez logiki w działaniu: muszą nam one towarzyszyć na każdym etapie każdego życiowego przedsięwzięcia.

Patrzmy prawdzie prosto w oczy, nie ukrywajmy niczego. Nie chowajmy się za parawanami pozoru, skupmy się na tym, jak jest, a nie na tym, co mogłoby być, albo na tym, co byśmy chcieli, żeby było.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *