Piotr Matywiecki, Stary Gmach.:
Cytaty 2:
Książka istnieje zawsze razem z rozmową o sobie.
Ta triada była sacrum mojego bibliotecznego życia: lektura, rozmowa, twarz.
W stanie wojennym okazało się, że tak obiektywistyczna intelektualna machina, jaką jest katalog, może służyć politycznym emocjom. Na kartach z dziełami pisarzy, którzy żarliwie poparli ówczesne komunistyczne władze, dopisywano obelżywe napisy.
Pracowałem w Bibliotece tyle lat po wojnie, a jeszcze zdarzało mi się znajdować utknięte między książkami na magazynowych regałach wstrząsające okupacyjne pamiątki, dokumenty poległego AK-owca albo maszynopis z nazwiskami niemieckich konfidentów.
Ministerstwo Szkół Wyższych i Nauki w maju 1951 roku specjalnym pismem ostrzegało: „Przypominamy o konieczności wzmożenia czujności ideologicznej bibliotekarzy i realizacji zasady «właściwa książka dla właściwego czytelnika».
W 1968 roku Biblioteka stała się źródłem świetnego alibi dla studentów represjonowanych po wiecu 8 marca – podrabiano ich wpisy do księgi obecności w czytelni, aby upozorować, że podczas manifestacji przebywali w Bibliotece.
Ludzie stali się rozpoznawalni. Przez dziedziniec przechodzili dobrzy znajomi i przyjaciele. Profesor zaprzyjaźniał się z uniwersyteckim ślusarzem, wszyscy współdziałali w dziedzinie akademickiej samorządności. Uniwersytet stawał się przeciwieństwem bezdusznego „kolektywu”, znanego z epoki stalinowskich dogmatów.
Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego jako pierwsza w kraju, decyzją własną, wbrew stanowisku władz, zniosła tzw. prohibita: po raz pierwszy w historii PRL-u można było czytać bez zakazu wydawnictwa emigracyjne, nade wszystko książki paryskiej „Kultury”.
Należy tu przypomnieć średniowieczną rewolucję „cichego czytania”, kiedy to ówcześni obserwatorzy nie mogli się nadziwić komuś, kto czytał, nie wymawiając na głos książkowych słów.
Biblioteka jako materialno-duchowa całość daje przeżycie przetaczania się masywów czasu!
Kultura książki to także kultura długiego tekstu, w sposób naturalny przeciwstawiająca się kulturze krótkich tekstów. Biblioteka jest najdłuższym zdaniem ludzkiej mowy, najbardziej rozwiniętym składniowo, jest połączeniem wszystkich zdań w jedno nad-zdanie. Zamiłowany czytelnik biblioteki chce być i bywa cząstką tego zdania.
Ktoś mi się na ulicy kłania, a ja nie wiem, czy to mój dawny klient z biblioteki, czy może osoba poznana w innych okolicznościach… Jestem dla nich osobą i znakiem. To właśnie jest status bibliotekarza: być osobowym znakiem pozornie tylko martwego, nieosobowego zbioru znaków, czyli książek.