Dziś też żółto z powodu jakiejś roślinki. Gdybym był pracownikiem gospodarstwa rolnego, a nie niedouczonym przechodniem, wiedziałbym, jakiej:
A jezioro Dymaczewskie trwa w obrębie brzegów wytyczonych przez naturę. Jak zwykle szedłem wzdłuż. Dziś wydało mi się nieco krótsze:
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny zaprosił naszą kadrę naukową na mszę do katedry celem zainaugurowania roku akademickiego. Portal naTemat.pl twierdzi, że „poznańskie środowisko naukowe jest oburzone”. Po czym cytuje prof. Krzysztofa Podemskiego, który rzeczywiście jest oburzony. Jako pierwszy i – jak na razie – ostatni.
Rolnik w telewizji: „- Pomidory najlepsze są na prostatę męską…”
Dialog Paździocha z Kiepskim:
– Zamierzam zmienić oblicze ziemi.
– Jakiej ziemi?
– Tej ziemi!
Staram się utrzymywać kontakt z literaturą straganiarską. Na przykład z:
Bo nie jest taka głupia, jak się z wierzchu wydaje. Czytam o egzaminie na wójta zdawanym w stolicy:
Położyli przed nim pięć kartek z pytaniami. On wziął jedną, ale nic nie wiedział. Bo i skąd? Szkół przecież nie kończył. No to się pyta, czy może wziąć drugą.
– Proszę bardzo – pozwolił profesor, taki najgłówniejszy w komisji.
On wziął, ale znowu nic nie wiedział. I tak po kolei, za zgodą komisji, przeczytał wszystkie pięć kartek, ale nic nie odpowiedział. No to dali mu trójkę, bo przewodniczący komisji powiedział:
– On czegoś szukał. On coś wiedział!
Zaraz przypomniał mi się kawałek z Jerzego Dobrowolskiego o konkursie na posadę w TV:
(…) znam trochę zasady naboru pracowników do pracy w redakcjach TV. Odbywa się to tak:
W dużej Sali gromadzi się kandydatki (z ogłoszenia, z łapanki, zesłane z innych instytucji – różnie). Między nimi zakonspirowani fachowcy – obserwatorzy z Działu Personalnego. Serwuje się cocacolę, lemoniadę, wodę mineralną a’discretion. Za darmochę – więc piją. Piją i czekają. A fizjologia nie czeka, tylko robi swoje. Wiedzą o tym doskonale obserwatorzy-fachowcy i też czekają. Bo oto nadchodzi powoli moment, gdy płyny chcą opuścić organizm.
Tuś mi bratku. Obserwujemy. Kandydatki, nie wiedząc o niczym, biorą bezwiednie udział
w teście na szybkość kojarzenia i ogólną inteligencję. Jeżeli parcie na pęcherz skłoni którąś do wyjścia na korytarz – już jest nieźle. Znaczy: pierwsza eliminacja wypadła pomyślnie.
Ale uwaga. Powiększamy stopień trudności. Na korytarzu dwie pary drzwi. Jedne z kółeczkiem, drugie z trójkącikiem. Pomijamy na razie kandydatki, które biernie stoją czy kucają na korytarzu, a obserwujemy te, które chodząc rozglądają się, jakby czegoś szukały. Czego? Ta grupa najbardziej nas interesuje (twórczy niepokój, chęć poznania nowego, inicjatywa). A więc enigmatyczna początkowo grupa zaczyna się wyraźnie rozwarstwiać.
Uwaga. Zbliża się moment ostatecznych rozstrzygnięć. Otóż: jeżeli kandydatka wybierze trójkąt, będzie z niej tylko szeregowy pracownik, niestety. Jeżeli kółko – kierowniczka działu. (Zaglądamy do materiałów pomocniczych testu. Tak jest. Zgadza się: nieprzeciętna inteligencja, zaradność, umiejętność podejmowania samodzielnych decyzji). Kandydatki, które pozostały w Sali, a nie zmoczyły telewizyjnej tapicerki, to w przyszłości kierowniczki produkcji (upór, zaciętość, wytrzymałość, dbałość o dobro społeczne). Mokre – to ostateczność. Wpisuje się je tylko na listę rezerwową.
Red Trio „Rebento” (2011)
Szmery, szelesty, chroboty, szurania. Dalej: łomoty, łoskoty, stuki, pohukiwania, rzężenia. Niekiedy brzmi to jak strojenie instrumentów przed występem. Fortepian zaznacza przebiegi muzyczne tylko śladowo. A przecież przyzwyczailiśmy się, że muzyka to inwencja, ale w ramach konwencji. U nas podobnie gra ostatnimi laty Stańko. Muzyka na progu dezintegracji. Albo w momencie, gdy dopiero mogłaby się zacząć. Z ciszą sąsiaduje o miedzę. I nie ma początki ani końca. Płytę wydała firma No Bussines Rekord. No myślę:
Zagrać można wszystko na wszystkim, więc kwartet holenderskich saksofonistów gra jak popadnie: od kompozytorów rosyjskich po tanga. Wszystko przearanżowane na cztery saksofony. Ale brzmi tradycyjnie, żadnych udziwnień, improwizacji. Sama satysfakcja, że to się da wydmuchać saksofonem. Niedawno w radiu słyszałem młodego muzyka, który odkrył, że V Symfonię da się (zapewne bez straty myśli muzycznej) rozpisać na trzy harmonijki ustne.
Więc: Aurelia Saxophone Quartet „ Gershwin. Musorgski”: